- Scenariusz sprawy Nangar Khel został zbudowany na czyjeś zapotrzebowanie. Pamiętajmy, że 3-4 dni po zdarzeniu prokurator, który był na miejscu uznał, że to był wypadek - podkreśla były dowódca wojsk lądowych gen. broni Waldemar Skrzypczak w rozmowie z TOK FM. Zdaniem generała "tylko minister Radosław Sikorski rozumie co tak naprawdę stało się w Afganistanie". Generałowi chodzi o wpis Sikorskiego na Twitterze. Minister spraw zagranicznych stwierdził, że "trzeba rozliczyć tych, którzy rozkręcili aferę".
Zdaniem generała Skrzypczaka za "rozkręceniem afery" stoją "służby, które były wówczas na miejscu, czyli SKW". - Może na czyjeś zapotrzebowanie. Nie wiem. Trzeba to sprawdzić. Trzeba zbadać, skąd wziął się scenariusz, który został doręczony do ministra obrony Aleksandra Szczygły. Minister zareagował na informacje od SKW tak a nie inaczej - zgodził się na to, co stało się później z żołnierzami - podkreśla Skrzypczak. I przypomina, że gdy po raz pierwszy meldował ministrowi Szczygło o sytuacji, tłumaczył, że był to wypadek. - Jednak po kilkunastu dniach okazało się, że jakiś kosmiczny, ludobójczy scenariusz wygenerowany z Afganistanu przez oficerów SKW trafił do Polski. Skąd mieli właśnie taki scenariusz? Skąd wiedzieli co się stało? Oficerowie służb nie ruszali się przecież z bazy - zastanawia się generał.
Do tragedii w Nangar Khel doszło 16 sierpnia 2007 roku. Polski patrol ostrzelał z moździerza dom w afgańskiej wiosce. W wyniku ostrzału zginęło 6 osób, a 2 kolejne zmarły w szpitalu.
Do tragedii w Nangar Khel doszło 16 sierpnia 2007 roku. Polski patrol ostrzelał z moździerza dom w afgańskiej wiosce. W wyniku ostrzału zginęło 6 osób, a 2 kolejne zmarły w szpitalu.
TOK FM, arb