"Nie twierdzę, że żołnierze zrobili dobrze"
Mimo nieprawomocnego wyroku uniewinniającego siódemkę z Nangar Khel prokuratura nadal twierdzi, że żołnierze ostrzelali wioskę w odwecie. - Posądzanie polskich żołnierzy o mordowanie cywilów z premedytacją jest nieporozumieniem – oświadczył gen. Skrzypczak. Jego zdaniem, trzeba brać pod uwagę wszystkie okoliczności zdarzenia, a nie tylko „jeden, dwa pociski, które spadły na zabudowania". - Nie twierdzę wcale, że nasi żołnierze zrobili dobrze, ale brali udział w walce i konsekwencją tej walki mógł być wypadek – podsumował były szef Wojsk Lądowych. – Prokuratura stara się ratować swoją twarz – dodał.
"Dwa tygodnie i na front"
Generał Skrzypczak mówił też, że likwidacja WSI „nie była błędem", ale spowodowała perturbacje w Afganistanie i miała bezpośredni wpływ na skuteczność działań służb. - Nowi ludzie zdecydowanie nie byli przygotowani do tego, by móc wspierać działania wojskowych - stwierdził. - Można to było zrobić dobierając ludzi właściwych, którzy mogliby dowódców wspierać, a na front trafili ludzie, którzy byli oficerami dwa tygodnie – dodał gen. Skrzypczak.
Śmierć w Nangar Khel
16 sierpnia 2007 roku polscy żołnierze otworzyli maszynowy i moździerzowy ogień w kierunku afgańskiej wioski Nangar Khel. W wyniku ostrzału śmierć poniosło ośmioro Afgańczyków. Sześć osób zginęło na miejscu, dwie zmarły w szpitalu. Pociski wystrzelone przez polskich żołnierzy zabiły pana młodego przygotowującego się do wesela, dwie kobiety oraz troje dzieci, w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat. W wyniku ataku ranne zostały dzieci i kobiety, trzy z nich zostały trwale okaleczone. W środę Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie z braku dowodów nieprawomocnie uniewinnił siedmiu oskarżonych o zbrodnię wojenną żołnierzy.
jc, Radio Zet, PAP