Gdybym ja był dzisiaj na listach Platformy, to de facto zabiłbym dziecko, które pielęgnowałem przez wiele miesięcy - mówił w RMF FM Paweł Poncyljusz. Poseł PJN dodał, że poświęcił na nową partię wiele czasu. - Gdybym chciał być w Platformie, to mógłbym być. Byłyby inne okazje, żeby tam się pojawić - stwierdził.
Poncyljusz powiedział, że "jeśli ktoś dokonuje takiego dzieciobójstwa (jak odejście z tworzonej przez siebie partii - red.), ot praktycznie znika z polityki". - To znaczy nawet jeżeli mu się gdzieś uda przejść przez kolejny etap, to nie jest to traktowane poważnie. Sam pan wie, że twarz w polityce jest rzeczą niezbywalną i bez niej po prostu trudno w polityce funkcjonować - dodał mówiąc do redaktora RMF FM. Polityk powiedział, że domyśla się, iż "część tych pomysłów o Poncyljuszu, który startuje z list Platformy, to było bardziej rozwiązywanie problemów Platformy Obywatelskiej niż Pawła Poncyljusza".
Według Poncyljusza "te procenty, które dzisiaj ma PJN, mogą decydować o tym, kto zwycięża w jesiennych wyborach". - I to jest powód, dla którego tak i jedna, i druga partia, więc PO i PiS, pracują usilnie na to, żeby albo nas zmarginalizować - ocenił poseł odnosząc się do spekulacji, jakoby wkrótce członkowie PJN mieli przejść do innych ugrupowań w tym głównie do PiS-u i PO.
Poncyljusz stwierdził, że partie te w pewnym sensie chcą rozszarpać PJN. - Jak słyszę głosy użalających się polityków Prawa i Sprawiedliwości, jak na przykład pana posła Joachima Brudzińskiego, to mam podejrzenia, że tam cały czas sztab antykryzysowy pracuje i kombinuje, co by tu zrobić - dodał poseł PJN Paweł Poncyljusz.
RMF FM, ps