Naczelny Prokurator Wojskowy zawiesił jednego z prokuratorów prowadzących śledztwo ws. katastrofy Tu-154 M - poinformował w piątek rzecznik NPW Marcin Maksjan. Przeciwko prokuratorowi prowadzone jest też postępowanie dyscyplinarne.
Chodzi - według informacji medialnych - o prokuratora Marka Pasionka, który miał zwracać się nieoficjalnie do Amerykanów o pomoc w uzyskaniu dowodów przydatnych w śledztwie i przekazać im część materiałów z polskiego postępowania.
Sprawę ujawnienia osobom nieuprawnionym informacji z trwającego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Maksjan wyjaśnił, że ponieważ śledztwo uprawdopodobniło wersję, że ujawnienie tajemnicy służbowej dopuścił się prokurator wojskowy, który nie jest oficerem, sprawę skierowano do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście.
Zawieszony prokurator nie miał zezwolenia na ujawnienie informacji.
Jednocześnie NPW poinformowała, że oprócz prowadzonego śledztwa wobec prokuratora wszczęto postępowanie dyscyplinarne dotyczące podejrzenia "oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa i uchybienia urzędu prokuratorskiego".
Według "Rzeczpospolitej" Pasionek próbował przekonać USA do przekazania m.in. zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy wykonanych 10 kwietnia 2010 r. Korzystał przy tym ze znajomości, jakie nawiązał, gdy był zastępcą Zbigniewa Wassermanna - koordynatora do spraw służb specjalnych za rządów PiS. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że Pasionek chciał dowiedzieć się od służb USA, czy Rosjanie mogli dokonać zamachu na samolot prezydenta; w tym celu miał przekazywać im materiały i informacje z polskiego śledztwa.pap, ps