Kalisz skrytykował Kamińskiego za wypowiedzi o tym, że nie neguje tezy, iż Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB o pseud. Bolek. Kamiński przyznał podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, że słowa te były błędem. Politykowi SLD nie spodobało się również to, że w 2005 roku historyk IPN Sławomir Cenckiewicz napisał w tygodniku "Wprost", że Kamiński "dotarł do dokumentów bezpieki, z których wynika, że ucieczka (Zbigniewa) Bujaka (w 1983 r.) była w rzeczywistości "elementem większej operacji Departamentu II". - Wszyscy, którzy mają jakąkolwiek wiedzę o tamtych czasach, wiedzą, że SB fabrykowała swoje materiały, robiła prowokacje, różne operacje inwigilacyjne. Traktowanie więc akta SB-ckich jako jedynego dowodu na postawę ludzi i życie w PRL, to przecież wracanie do czasów Janusza Kurtyki (poprzedniego prezesa IPN, który zginął w katastrofie smoleńskiej - red.) - uważa poseł Sojuszu. Jak dodał, "dziwi się więc PO". - Myślę, że PO przejedzie się na Łukaszu Kamińskim, tak jak przejechała się na Mariuszu Kamińskim (byłym szefie CBA, odwołanym przez premiera Donalda Tuska po tzw. aferze hazardowej - red.). Zbieżność nazwisk jest prawdopodobnie przypadkowa, ale będzie miała Platforma w niedługim czasie tzw. syndrom Kamińskiego - przewidywał Kalisz.
Szef Komisji Sprawiedliwości przypomniał też postulat SLD dotyczący likwidacji IPN. - Prezentujemy od lat pogląd, że IPN wyczerpał swoją misję historyczną i powinien odejść do historii, a jego poszczególne dziedziny pracy powinny przejąć istniejące i funkcjonujące dzisiaj organy władzy państwowej: Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, prokuratura, kwestie edukacji - Ministerstwo Edukacji Narodowej, kwestie badania historii - Ministerstwo Kultury bądź Polska Akademia Nauk - mówił. Jak ocenił, IPN nie jest już dziś potrzebny, a rocznie kosztuje "dużo więcej" niż ewentualne odszkodowanie za niewybudowany przez Chińczyków odcinek autostrady A2 z Warszawy do Łodzi.
pap, ps