- Czeka mnie bardzo ciężka i odpowiedzialna praca - powiedział po senackim głosowaniu Kamiński. Dodał, że musi wyprowadzić IPN z "trudnego stanu, w jakim obecnie się on znajduje". Przed głosowaniem Kamiński mówił senatorom, że należy m.in. polepszyć organizację wewnętrzną IPN, przyspieszyć udostępnianie archiwów IPN i zintensyfikować digitalizację zbiorów. Za najważniejszą uznał "misję edukacyjną" IPN.
Ryszard Bender (PiS) pytał Kamińskiego, czy agenci i oficerowie służb PRL będą mogli za jego prezesury spać spokojnie. - Sprawcy zbrodni na pewno nie będą mogli spać spokojnie - odparł Kamiński. Przypomniał, że w 2020 r. przedawnia się większość zbrodni komunistycznych ściganych przez pion śledczy IPN. Czesław Ryszka (PiS) chciał poznać pogląd Kamińskiego na to, czy Zbrodnia Katyńska i rzezie na Wołyniu to zbrodnie wojenne czy ludobójstwo. - To problem sporu doktrynalnego, a ja nie jestem prawnikiem - padła odpowiedź. Kamiński wyraził nadzieję, że historykom uda się w pełni zbadać sprawę "obławy augustowskiej" i odnaleźć groby żołnierzy AK zamordowanych przez NKWD.
W ubiegłym tygodniu w Sejmie Kamiński mówił, że większość jego pierwszych działań, jako prezesa IPN będzie dotyczyła spraw organizacyjnych, niezbędnych, by Instytut sprawnie funkcjonował. Zapowiedział, że chce uprościć procedury w pionie archiwalnym, przyspieszyć prace pionu lustracyjnego oraz zintensyfikować prace pionu edukacyjno-badawczego. - Będę kładł nacisk na otwartość IPN, także na głosy krytyki, których nie należy z góry odrzucać i warto je rozważyć - zapewnił.
38-letni Kamiński to dr historii, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, który w IPN pracuje od 2000 r. Jest szefem Biura Edukacji Publicznej IPN, powołanym przez Kurtykę w kwietniu 2009 r. Kamiński powiedział, że ma już kandydata na nowego szefa tego Biura, ale nie chciał ujawnić, kto nim jest.
zew, PAP