"Tak nie może być"
- Traktat sprawił, że sytuacja mniejszości niemieckiej w Polsce i mniejszości polskiej w Niemczech jest asymetryczna - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przed rozpoczęciem obrad. Jak dodał, nie może być tak, że Polacy w Niemczech nie mają statusu mniejszości narodowej, podczas gdy mniejszość niemiecka w Polsce funkcjonuje i otrzymuje pomoc finansową.
Art. 20 traktatu z 1991 roku mówi o prawach "członków mniejszości niemieckiej w Rzeczypospolitej Polskiej", których definiuje jako "osoby posiadające polskie obywatelstwo, które są niemieckiego pochodzenia albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji niemieckiej" oraz "osób w Republice Federalnej Niemiec, posiadających niemieckie obywatelstwo, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej".
Kaczyński: dostrzegaliśmy asymetrię
"Środowisko polityczne tworzące PiS od wielu lat wskazywało na potrzebę zrównoważenia pozycji stron w traktacie" - napisał w wydanym w środę specjalnym oświadczeniu na temat 20-lecia traktatu prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Asymetrię dostrzegaliśmy przede wszystkim w statusie prawnym i wsparciu, jakie uzyskiwały mniejszość niemiecka na terenie Polski i mniejszość polska na terenie Republiki Federalnej Niemiec" - podkreślił Kaczyński.
PiS krytykuje oświadczenie "okrągłego stołu"
Politycy PiS skrytykowali też podpisane w niedzielę przez przedstawicieli obu krajów Wspólne Oświadczenie Okrągłego Stołu. Jeden z jego punktów mówi o powołaniu "pełnomocników ds. mniejszości narodowych i etnicznych w województwach (w których jeszcze ich brak), do kompetencji których należeć będą sprawy mniejszości niemieckiej w Polsce". W swoim oświadczeniu prezes PiS za "skandaliczne" uznało zawarcie w treści porozumienia postanowień "odnoszących się do postępowania władz Polski wobec zamieszkujących nasze terytorium (innych niż niemiecka) mniejszości narodowych i grup etnicznych".
"Wypadkowa polityki Tuska i Sikorskiego"
Również Błaszczak skrytykował ten zapis. W jego opinii, może on prowadzić do "wykreowania mniejszości nieistniejących". Zaznaczył, że mówi to "w kontekście tzw. narodowości śląskiej". - Zarówno Sąd Najwyższy, jak i Trybunał w Strasburgu przyznał, że takiej mniejszości nie ma - podkreślił szef klubu PiS.
Ponadto - według Błaszczaka - strona polska zrezygnowała w oświadczeniu "z ubiegania się o status polskiej mniejszości" dla zamieszkałych w Niemczech Polaków. - To, co zostało podpisane i odtrąbione w Polsce jako wielki sukces polskiej dyplomacji, tak naprawdę jest wypadkową tej polityki, która jest prowadzona przez premiera Donalda Tuska i ministra Radosława Sikorskiego: milczenia i niepodejmowania żadnych trudnych tematów w relacji z Niemcami - ocenił z kolei europoseł PiS Tomasz Poręba.
Polska się zobowiązała
Wspólne Oświadczenie Okrągłego Stołu zakłada także m.in. utworzenie Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech i biura w Berlinie, które będzie reprezentować interesy wszystkich polskich organizacji w Niemczech. Zapowiada też działania na rzec mniejszości niemieckiej w Polsce - strona polska zobowiązała się np. do dokonania "analizy naukowej niedemokratycznych praktyk PRL wobec obywateli polskich narodowości niemieckiej i bezpaństwowców tej narodowości w okresie władzy komunistycznej".
Na środowej konferencji Błaszczak nawiązał ponadto do przyjętej w piątek przez Bundestag uchwały podsumowującej 20 lat stosunków polsko-niemieckich, w której m.in. wyraził wolę rehabilitacji działaczy przedwojennej mniejszości polskiej w Niemczech i opowiedział się za większym wsparciem dla niemieckiej Polonii. Błaszczak ocenił, że pozytywny wydźwięk tej uchwały burzą sformułowania o "wypędzonych", które się w niej znalazły. W dokumencie zapisano m.in., że "wypędzeni ze stron ojczystych angażowali się w pielęgnowanie wspólnego dziedzictwa kulturowego i nawiązywali kontakty z Polską".
"Sentymentalizm" i "poklepywactwo"
W trakcie konferencji eksperckiej dziennikarz akredytowany w Niemczech Piotr Cywiński wskazywał na "sentymentalizm", "poklepywactwo", "indolencję" oraz nieprzygotowanie merytoryczne większości polskiej klasy politycznej w sprawie relacji polsko-niemieckich. - Niestety nasi politycy mają poglądy, nie mając wiedzy - ubolewał. - Niemcy jak każdy kraj mają prawo do obrony swoich interesów i do walki o nie. Nie chodzi o to, żebyśmy ich ciągle potrącali, że o nie walczą. Chodzi o to, żebyśmy potrafili reprezentować swoje interesy w skuteczny sposób. Z tym niestety nie jest najlepiej - ocenił.
Adwokat Stefan Hambura powiedział z kolei, że o trudnej sytuacji Polaków w Niemczech mówi się o dwadzieścia lat za późno. - Cieszymy się z tego, co de facto 20 lat temu zostało zapisane i od 20 lat powinno być na co dzień wprowadzane w życie, a tak nie było - zaznaczył. Zwrócił również uwagę, że należy przeznaczyć większe środki na stowarzyszenia zajmujące się nauczaniem języka polskiego w Niemczech.
Uczestnicy konferencji dowodzili ponadto, że polska dyplomacja w niewystarczający sposób sygnalizowała o zagrożeniach dla środowiska, jakie niesie ze sobą Gazociąg Północny. - Niemcy poparli inwestycję wymarzoną w Moskwie wiedząc, co czynią. Niemcy wykazały daleko idące lekceważenie wobec sąsiadów. Ta rura będzie pomnikiem niemieckiej arogancji nad Bałtykiem. Zapisy traktatowe, litera traktatu nie zostały złamane. Podważony został duch traktatu - podkreślił wiceminister gospodarki w rządzie PiS Piotr Naimski.
zew, PAP