Roztrzaskał się o wodę
Kilkanaście minut po 17 samolot pilotowany przez Szufę z impetem uderzył w wodę. Maszyna zniknęła z jej powierzchni. Maszyna uderzając w powierzchnię wody doszczętnie się rozbiła. - Od ratowników otrzymałem informację, że kadłub maszyny wbił się w dno rzeki - powiedział prezes aeroklubu ziemi mazowieckiej Włodzimierz Strześniewski.
Po ok. 20 minutach ratownikom udało się wydobyć pilota i przewieźć go na plażę, gdzie przez ponad pół godziny zespół lekarzy przeprowadzał akcję reanimacyjną. Szufę reanimowano również w karetce, która odwiozła go do szpitala wojewódzkiego.
Wrak będzie zbadany
Wrak samolotu, został wyciągnięty z dna Wisły i przetransportowany do portu - poinformował rzecznik płockiej straży pożarnej Jacek Starczewski. Wrak znajdował się na głębokości dwóch-trzech metrów. Został zabezpieczony do oględzin w ramach wyjaśniania przyczyn wypadku.
Podczas wydobywania pilota z wraku dwaj płetwonurkowie pokaleczyli sobie ręce. Po opatrzeniu mężczyźni opuścili szpital.
Pokazy odwołane
W związku z wypadkiem samolotowym organizatorzy płockiego pikniku odwołali pozostałe sobotnie, a także niedzielne pokazy.
Jeden z najlepszych
- To na pewno jeden z najlepszych pilotów akrobacyjnych w Polsce. Swego czasu był wicemistrzem Polski. Był też w kadrze narodowej. Od pewnego czasu już nie startował jako zawodnik, natomiast latał dalej akrobacyjnie właśnie m.in. przy okazji różnego rodzaju imprez lotniczych - mówił o Szufie pilot Grzegorz Sobczak.
Kapitan 767
Od 1979 r. Marek Szufa był pilotem liniowym w PLL LOT, miał uprawnienia na samoloty pasażerskie An-24, Ił-18 oraz Tu-154 (w wersjach B2 oraz M), a od 1990 r. był kapitanem Boeinga 767. Prócz dwupłatowca Christen Eagle, który rozbił się w sobotę w Płocku, na pokazy lotnicze Szufa latał też maszynami: Curtis Jenny, Jak-18 (radziecki samolot szkolno-treningowy z czasów tuż po II wojnie światowej), Spitfire MK VB (słynny brytyjski myśliwiec z II wojny światowej), CSS-13 (polska wersja radzieckiego Po-2, czyli "Kukuruźnika") oraz dwie maszyny akrobacyjne Extra 330 i Extra 300SX.
"Ostatni człowiek, który mógł popełnić błąd"
- To jest ogromne zaskoczenie, bo to jest ostatni człowiek, o którym byśmy mogli pomyśleć, że mógł się pomylić, nieprecyzyjnie wykonać figurę – powiedział pilot i były szef UOP gen. Gromosław Czempiński, członek Aeroklubu Warszawskiego, do którego należał Szufa. Czempiński podkreślił, że Szufa był świetnym pilotem, instruktorem i akrobatą. - Wyszkolił w akrobacji ogromną liczbę młodych pilotów, bo po prostu miał do tego smykałkę, potrafił to przekazać – mówił Czempiński. Jak dodał, Szufa przed akrobacjami sprawdzał każdy szczegół i "dopieszczał maszynę", szczególnie silnik, tak, że za każdym razem samolot był świetnie przygotowany do pokazów.
Do Aeroklubu Warszawskiego należało też trzech z czterech pilotów, którzy na początku czerwca zginęli w wypadku awionetek w Hiszpanii. Wśród ofiar tej katastrofy był znany architekt i pasjonat lotnictwa Stefan Kuryłowicz, jego pogrzeb ma się odbyć w poniedziałek.
zew, PAP