Otwarci na współpracę z SdPl są również politycy SLD. - Jesteśmy gotowi do współpracy, cieszymy się, że w SdPl wygrał kurs, nie na udział na listach prawicowej Platformy Obywatelskiej, a na współpracę z najsilniejszą partią na lewicy - skomentował deklarację Zarządu SdPl rzecznik Sojuszu Tomasz Kalita. Według niego spotkanie Lewandowski-Napieralski było "bardzo owocne". Kalita potwierdził też, że na przyszły tydzień zaplanowane jest kolejne spotkanie Napieralski-Lewandowski. Nie wykluczył, że tematem rozmowy obu szefów może być również udział polityków SdPl na listach SLD.
Tymczasem uważający się za szefa SdPl Filemonowicz nazwał działalność Lewandowskiego i jego stronników "nielegalną i szkodzącą partii". - Apeluję do tego samozwańczego towarzystwa, żeby nie szkodzili SdPl i nie powodowali swoim działaniem doniesień medialnych - podkreślił Filemonowicz. Poinformował też, że w przyszłym tygodniu dojdzie prawdopodobnie do finałowych rozmów z PO w sprawie startu w jesiennych wyborach parlamentarnych jego samego i grupy działaczy SdPl z list Platformy. Na liście PO do Sejmu miałby się znaleźć też były szef MSZ Dariusz Rosati.
12 czerwca konwent SdPl nie udzielił wotum zaufania Filemonowiczowi i 5 innym członkom zarządu. W przerwie obrad konwentu zebrał się dodatkowo sąd partyjny SdPl, który postanowił o wykluczeniu z partii jej szefa. Filemonowicz nie uznał jednak tych decyzji. W jego opinii posiedzenie konwentu było tylko "spotkaniem towarzyskim", ponieważ wcześniej - 8 i 11 czerwca - dwukrotnie zebrał się zarząd SdPl, który odwołał konwent i przesunął go na 10 lipca. Jednak grupa działaczy skupiona wokół Lewandowskiego (w tym m.in. Dominiak i szef Rady Politycznej SdPl Marek Borowski) uważają, że żadne decyzje podjęte na zebraniach zarządu 8 i 11 czerwca nie są prawomocne. Według nich, na spotkaniu 8 czerwca nie było bowiem wymaganego statutowo kworum, a to 11 czerwca nie zostało prawidłowo zwołane. Spór o to, kto faktycznie kieruje SdPl, rozwiąże prawdopodobnie dopiero sąd rejestrowy.
PAP, arb