Mistrz olimpijski w skoku o tyczce, znany z zademonstrowania w Moskwie słynnego "gestu Kozakiewicza" tłumaczy, że zdecydował się na start do Sejmu z list PSL bo otrzymał taką propozycję i uznał, że warto spróbować. - Po namyśle odparłem: dlaczego nie? - zdradza Władysław Kozakiewicz.
Kozakiewicz, który ma znaleźć się na mazowieckiej liście PSL zdaje sobie sprawę, że ludowcy chcą wykorzystać jego popularność. - Jeżeli mnie zaprosili, to znaczy, że mają jakiś interes w tym, żebym ja tam był. Żeby może przekroczyć ten próg 5 procent, może jestem potrzebny do tego - przyznał.
TVN24, arb