Przetłumaczyć trzeba
Rzecznik rządu podkreślił, że aby raport miał należyty wydźwięk, musi od razu być przetłumaczony. - Ważne, żeby informacje w nim zawarte dotarły zarówno do strony rosyjskiej, ale też do międzynarodowego świata lotniczego, który tą problematyką się zajmuje. Stąd decyzja o wersji angielskiej. Będzie to miało dużo większy wydźwięk, dużo większą moc tego przekazu, gdy pojawią się od razu trzy wersje językowe. Czekaliśmy dość długo, aż prace nad tym raportem zostaną zakończone, jak jeszcze poczekamy kilka, kilkanaście dni, to nic się złego nie stanie - tłumaczył rzecznik rządu. Dodał, że nie sądzi, by to trwało dłużej. - Wszystko teraz naprawdę jest w rękach tłumaczy. To można sprawdzić i to dosyć prosto, ile trwa tłumaczenie ponad 300 stron tekstu - jak już mówiłem dosyć skomplikowanego, bo najeżonego specyficznymi terminami. Nie muszę nikogo przekonywać, że tutaj precyzja słowa jest najważniejsza, bo będzie ten raport badany, czytane będzie każde zdanie, każde słowo będzie analizowane. W związku z tym precyzja jest tu bardzo istotna - zauważył Graś.
Premier nie naniesie poprawek
- Z raportem będzie zapoznawał się osobiście pan premier. Jak zaznaczył, nie będzie do niego wnosił poprawek, ani żadnych uwag. W takiej wersji, w jakiej otrzymał go od komisji, w takiej zostanie przekazany opinii publicznej. Nie zmieni nawet przecinka - tak przynajmniej zapowiedział - podkreślił rzecznik rządu. - Ale dajmy też premierowi czas, żeby się z nim zapoznał. To trochę zajmie, bo oczywiście pan premier ma również inne obowiązki. Dzisiaj jest posiedzenie Rady Ministrów, w tym tygodniu zaczyna się polska prezydencja. W związku z tym, również o innych obowiązkach pana premiera trzeba pamiętać - dodał Graś.
PAP, arb