- Co nie oznacza, że te rosyjskie przyczyny nie miały znaczenia – dodał ekspert. Stwierdził również, że raport komisji Millera jest zbudowany tak, aby jak najbardziej uwidocznić słabości i przekłamania dokumentu MAK. – Nasz raport stworzony jest według wzoru, którym powinni byli posługiwać się Rosjanie. Dzięki temu, porównując te materiały, wyraźniej widać niedostatki w pracy komitetu Tatiany Anodiny – stwierdził Żylicz.
Powiedział też, że chodzi o to, "aby opinia publiczna, także międzynarodowa, mogła wyłowić niedociągnięcia i przeoczenia w dokumencie stworzonym przez Rosjan". – W naszym raporcie znalazły się wszystkie rzeczy, które były sygnalizowane już wcześniej w polskich uwagach do projektu raportu MAK. Część z nich została jednak rozbudowana – zdradza Żylicz.
Według eksperta nie ma jednej przyczyny tragedii. Jest za to ciąg okoliczności, z których każda może być uznana za przyczynę w tym sensie, że gdyby ta okoliczność nie zaszła, to prawdopodobnie nie byłoby wypadku.
PiS w środę przedstawiło część "białej księgi" dotyczącą odpowiedzialności Rosji ws. katastrofy smoleńskiej. W czwartek ma zaprezentować tę poświęconą zaniedbaniom strony polskiej. W białej księdze znajdują się m.in. zarzuty niedopełnienia obowiązków wobec osób odpowiedzialnych za przygotowanie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
"Biała księgę" przedstawił w środę - podobnie jak to będzie w czwartek - szef PiS Jarosław Kaczyński i szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską poseł PiS Antoni Macierewicz.
pap, ps, "Gazeta Wyborcza", TVN24