Jak powiedział Macierewicz, rząd utajnił przed opinią publiczną m.in. ustalenia narady prokuratorów polskich i rosyjskich z 10 kwietnia co do godziny katastrofy.
PiS: Komorowski złamał konstytucję
"Wizytę organizował groźny agent SB. Przez Tuska i Sikorskiego"
- Polska i międzynarodowa opinia publiczna była przez miesiąc upewniana, że do tragedii doszło o godz. 8.56 (czasu polskiego)/ 10.56 (czasu rosyjskiego). O tym, że to nie była prawda rząd pana Donalda Tuska wiedział już w nocy z 10 na 11 kwietnia - mówił. Jak zaznaczył, zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej dysponuje zapisem narady prokuratorów polskich i rosyjskich z 10 kwietnia 2010 r., z którego wynika, że polska strona została tego dnia poinformowana, iż do katastrofy doszło o godz. 8.41 czasu polskiego, czyli 10.41 czasu rosyjskiego.
Konwencja chicagowska - też kłamali
Według autorów "białej księgi", przedstawiciele rządu kłamali także co do konieczności wyboru konwencji chicagowskiej. - Byliśmy zapewniani, że konwencja chicagowska została wybrana ze względu na brak czasu, na konieczność natychmiastowej decyzji, na konieczność natychmiastowego rozstrzygnięcia. Prawda jest inna - przekonywał Macierewicz. Jak mówił, przez pierwsze trzy dni po tragedii postępowano zgodnie z porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 r. w sprawie ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof. Następnie od tego odstąpiono co, jego zdaniem, spowodowało, że wyjaśnienie katastrofy przebiegało "pod dyktat rosyjski". - To dlatego nie można się po dzień dzisiejszy od raportu MAK odwołać; to dlatego premier Donald Tusk, obiecujący natychmiast po raporcie MAK jakieś negocjacje, sprostowania, apelacje, próby porozumienia, jest bezradny, bo zgodził się na dyktat, oddając los, pamięć i życie elity polskiej w ręce pana płk. premiera Putina - oświadczył Macierewicz.
Znakomita współpraca - kłamstwo Tuska
"Biała księga" stwierdza też, że przedstawiciele rządu oraz sam premier Tusk kłamali także na temat "rzekomo znakomitej współpracy z Rosją". Jak mówił Macierewicz, Rosjanie byli bardzo otwarci na współpracę z Polską dopóki nie uzyskali tego do czego dążyli, czyli rezygnacji z porozumienia z 1993 r. - W momencie, kiedy to uzyskali, zerwali współpracę i o tym systematycznie premier Donald Tusk przez polskich przedstawicieli był informowany - powiedział. Rząd kłamał też - stwierdzają autorzy "białej księgi" - na temat "rzekomo starannego przeszukania miejsca katastrofy". - W miesiąc po tragedii znajdowano tam jeszcze nie tylko szczątki samolotu, ale także szczątki ofiar. Relacje i zdjęcia z tego straszliwego momentu obiegły całą polską prasę i w związku z tym wiarygodność deklaracji pani minister Kopacz została sfalsyfikowana w sposób bezsporny - ocenił Macierewicz. Jak dodał, "warto przypomnieć, że jeszcze w październiku 2010 r. wśród 5 tys. szczątków samolotu znalezionych przez polskich archeologów (na miejscu katastrofy) było także ponad kilkaset szczątków ofiar" .
Zniesławienie oficerów było kłamliwe
Ponadto zgodnie z "białą księgą", "przedstawiciele rządu premiera Donalda Tuska kłamliwie zniesławiali oficerów, ofiary katastrofy". "Brak obrony honoru gen. Błasika, kpt. Protasiuka, całej załogi polskiej, która z poświęceniem i zgodnie z najlepszymi możliwościami i heroicznie ratowała polski samolot" jest, zdaniem Macierewicza, "być może najbardziej ponurym aspektem działania rządu w sprawie katastrofy". "Biała księga" stwierdza też, że rząd utajnił przed opinią publiczną posiadane dowody odpowiedzialności rosyjskiej, a w szczególności rozmowy kontrolerów z wieży w Smoleńsku z centralą w Moskwie i między sobą.
pap, ps