Były szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański w TVN24 powiedział, że miał dostęp do raportu komisji Millera i według niego w dużej mierze będzie się on pokrywał z treściami zawartymi w "białej księdze" zespołu Antoniego Macierewicza. - Będą różnice językowe, ale jeśli chodzi o faktografię, to (raporty - red.) się pokrywają - oświadczył.
- Uważam, że sensacyjne będzie, jak się okaże, w ilu fragmentach to, co jest zaprezentowane w pierwszej części raportu Macierewicza pokrywa się z tym, co jest w komisji Millera. Jedno jest niewątpliwe: w przygotowaniu lotu zaszły fundamentalne błędy, za te błędy - co jest w raporcie Millera - odpowiadają konkretni urzędnicy, także wysokiego stopnia, aczkolwiek raport nie rozstrzyga, czy minister Klich ponosi odpowiedzialność bezpośrednią czy pośrednią: to musi rozstrzygnąć premier - mówił Urbański.
- Po upublicznienie dokumentu wszyscy będą mogli porównać zawarte treści z informacjami, które obecnie pojawią się w mediach - oświadczyła rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak. Dopytywana, czy raport ma klauzulę tajności, Woźniak oświadczyła, że przedstawiciele komisji nie chcą ujawniać żadnych szczegółów z raportu, podkreślając, że pracują w trybie niejawnym.
Z raportem komisji kierowanej przez szefa MSWiA w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej zapoznaje się premier Donald Tusk. Jak informował w zeszłym tygodniu rzecznik rządu Paweł Graś, raport zostanie opublikowany za około kilkanaście dni, po przetłumaczeniu na angielski i rosyjski.
zew, PAP