Podczas środowej prezentacji w Parlamencie Europejskim przez premiera Donalda Tuska priorytetów polskiej prezydencji europosłowie PiS zarzucili polskiemu rządowi m.in. ograniczanie wolności mediów. Ziobro mówił m.in. o akcji funkcjonariuszy służb wobec autora strony antykomor.pl. "To za pana rządów w Polsce masowo z mediów publicznych zwalniano dziennikarzy. Czy tylko dlatego, że byli krytyczni wobec rządu?" - pytał Tuska. Zarzucił obecnemu gabinetowi, że chciał doprowadzić "do likwidacji najbardziej prestiżowego i najczęściej cytowanego dziennika w Polsce, bo był krytyczny wobec rządu".
Słowa te wywołały ostrą reakcję eurodeputowanych z innych klubów i pytania, czy padły w uzgodnieniu z kierownictwem partii. Jarosław Kaczyński nie odniósł sie bezpośrednio do wypowiedzi Ziobry, natomiast Tomasz Poręba skrytykował jego słowa m.in. w rozmowie, która ukazała się w sobotę w "Rzeczpospolitej". Szef sztabu wyborczego PiS powiedział m.in., że "występ w Brukseli był indywidualną akcją Zbigniewa Ziobry i Jacka Kurskiego". - Jeszcze dwie, trzy takie wrzutki z boku i mamy pozamiatane. Panowie nie skonsultowali tego z nikim: ani z prezesem, ani z szefem naszej frakcji w Parlamencie Europejskim, ani wreszcie ze sztabem - podkreślił w wywiadzie.
Natomiast na sobotniej konferencji prasowej Ziobro i Poręba zapewniali, że wyjaśnili sobie nieporozumienia. Ziobro stwierdził, że "początek funkcjonowania sztabu jest zawsze nowym doświadczeniem", czego sam doświadczył, stojąc w 2005 r. na czele kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego.pap, ps