"Mord" na laptopie
Przyczyną procesu były wypowiedzi Ćwiąkalskiego z lutego 2008 r. Ówczesny minister powiedział, że uszkodzenia służbowego laptopa Ziobry nie powstały przypadkowo, a ich charakter wskazuje na celowe działanie. - To pomówienia - replikował Ziobro, który wyjaśniał, że laptop został przypadkowo uszkodzony podczas przeprowadzki. - Okazuje się, że doszło do morderstwa laptopa i w związku z tą wielką zbrodnią, która miała miejsce, jest uruchamiany cały aparat państwa, aby ścigać sprawców tego mordu - ironizował wtedy Ziobro. - Przed państwem stoi arcyzbrodniarz, który bez przypalania jest gotów przyznać się do tej zbrodni - mówił. Zapowiedział proces, jeśli minister go nie przeprosi.
Prokuratura umorzyła śledztwo
W 2009 r., z "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa", warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo z zawiadomienia resortu sprawiedliwości w sprawie "niszczenia mienia" (grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia). Prokuratura nie była w stanie jednoznacznie stwierdzić, czy uszkodzenie powstało w wyniku umyślnego działania, wobec czego śledztwo musiało zostać umorzone.
Po wtorkowej rozprawie Ziobro powiedział, że Ćwiąkalski bez żadnych dowodów pomówił go o popełnienie przestępstwa umyślnego zniszczenia mienia - czego prokuratura nie potwierdziła. Dlatego obecny eurodeputowany PiS wnosi w pozwie, by sąd nakazał pozwanemu przeprosiny w mediach, w tym w kilku stacjach telewizyjnych i głównych tytułach prasowych oraz wpłatę 40 tys. zł na założone przez Ziobrę Stowarzyszenie Katon.
Ziobro: nie doczekałem się refleksji Ćwiąkalskiego
- Oczekiwałem przez trzy lata na refleksję Ćwiąkalskiego i nie doczekałem się - oświadczył Ziobro. - On naruszył zasadę domniemania niewinności, a mnie krytykował za tego rodzaju rzekome działania - dodał. Jego zdaniem inkryminowana wypowiedź miała na celu zdyskredytowanie go w oczach opinii publicznej "w ramach brutalnej walki PO ze mną". - Informowałem wyłącznie o faktach - stwierdził Ćwiąkalski, opowiadając się za oddaleniem pozwu.
Obie strony wniosły wnioski dowodowe (m.in. o przesłuchanie świadków), opowiadając się jednocześnie za oddaleniem wniosków strony przeciwnej. Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że jego słowa były prawdziwe, albo przynajmniej wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, bo działał w interesie publicznym.
zew, PAP