"Kilku notatek nie ma"
Minister poinformował, że analiza trybu postępowania z dokumentami dotyczącymi ułaskawienia Adama S. i ich obiegu ujawniła braki i nieprawidłowości w znacznym stopniu. Zaznaczył, że brakuje kilku notatek. - Wiadomo o nich z systemu komputerowego, że zostały utworzone - podkreślił. Dodał jednocześnie, że tych dokumentów "de facto nie ma". W związku z tą sprawą na swoich stanowiskach nie pracują już w Kancelarii Prezydenta dyrektor i wicedyrektor Biura Obywatelstwa i Prawa Łaski. Łaszkiewicz poinformował, że dyrektor Biura został odwołany ze swojej funkcji i przesunięty na inne stanowisko w innym biurze, natomiast jego zastępca złożył rezygnację z pracy.
"Kwaśniewski i Wałęsa ułaskawili morderców". PiS chce audytu wszystkich ułaskawień
Minister tłumaczył również, że trudno jest w ramach audytu ocenić, na którym etapie dokumenty zaginęły i czy trafiły one do prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed podjęciem przez niego decyzji o ułaskawieniu Adama S. Łaszkiewicz powiedział, że "maksymalna liczba osób", które mogły mieć dostęp do nich, to "pięć, sześć", a ostatnią osobą, która miała z nimi kontakt, był ówczesny prezydencki minister odpowiedzialny za sprawy prawne Andrzej Duda. Łaszkiewicz poinformował też, że minister Duda nie był, w ramach audytu, pytany o ułaskawienie Adama S. Według niego prawo przesłuchania w tej sprawie mają jedynie organy ścigania.
Nazwisko sędziego nieujawnione
Minister oświadczył, że medialne doniesienia w sprawie ułaskawienia Adama S. były "na tyle niepokojące", że szef Kancelarii Prezydenta zarządził zewnętrzną kontrolę dokumentacji wytworzonej w Kancelarii Prezydenta, którą przeprowadził emerytowany sędzia Sądu Najwyższego - specjalista od prawa karnego. Minister nie chciał ujawnić nazwiska tego sędziego.
Jednocześnie minister podkreślił, że kontrola nie dotyczyła samego faktu ułaskawienia Adama S., gdyż była to prerogatywa ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i na ten temat nie możemy dyskutować. - Czym innym jest przygotowanie stosownej dokumentacji, która trafia na biurko prezydenta - podkreślił Łaszkiewicz.
Kancelaria "nie do końca nierzetelna"
Adam S. - jak podaje Kancelaria Prezydenta - został skazany za przestępstwa polegające na podżeganiu świadka do składania fałszywych zeznań oraz oszustwo na łączną karę 1 roku i 10 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat, grzywnę w wysokości 30 tys. zł oraz obowiązek naprawienia szkody, tj. zapłaty ponad 122 tys. zł. Łaszkiewicz dodał, że Adam S. wystąpił z wnioskiem do prezydenta o ułaskawienie 5 lutego 2009 roku. Pytany o związki Adama S. z rodziną Dubienieckich powiedział, że wcześniej jego obrońcą był Marek Dubieniecki.
Minister poinformował, że kontrola wykazała, że ocena prośby Adama S. w Biurze Obywatelstw i Prawa Łaski "nie do końca była nierzetelna". Jak zaznaczył Łaszkiewicz, krótki okres między jego skazaniem a ubieganiem się o ułaskawienie dowodzi, iż praktycznie nie odczuł on skutków skazania.
Łaszkiewicz zwrócił też uwagę na szybki tryb ułaskawienia Adama S., trwający kilka miesięcy, podczas gdy procedura ułaskawianie w tamtym czasie trwała średnio około roku. Podkreślił też, że na początku czerwca prezydenta Lech Kaczyński podjął decyzję o ułaskawieniu Adama S. mimo negatywnego stanowiska prokuratora generalnego z końca maja 2009 roku.
zew, PAP