Poświadczenie nieprawdy zarzuciła prokuratura 2 osobom w związku z wykryciem BSE. Sprawdzane są informacje przed ewentualnym wybiciem zwierząt, które mogły mieć kontakt z chorą krową.
Mężczyźni, którym prokuratura postawiła zarzut poświadczenia nieprawdy w związku z wykryciem przypadku zachorowania na BSE, to handlarz skupujący zwierzęta i osoba wystawiająca świadectwa pochodzenia. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej W Tarnowie prok. Bożena Owsiak.
Po przesłuchaniu mężczyźni zostali zwolnieni.
Tymczasem trwa sprawdzanie informacji uzyskanych przez policję w czasie dochodzenia. Chodzi o to, by pochopnie nie podjąć decyzji o wybiciu zwierząt, który mogły mieć kontakt z zakażoną krową, powiedział małopolski lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz.
"Z decyzją o uboju nie będziemy się spieszyć. Chcemy ustalić wszystko bardzo dokładnie. Zwierzęta, która mogły mieć jakikolwiek kontakt z zarażoną prionami krową, zostały już oznakowane przez inspektorów weterynarii, a gospodarze mają zakaz wyprowadzania ich bez naszej zgody. Zamierzamy przeprowadzić badania genetyczne potomstwa zarażonej krowy, które wykonuje się na żywych sztukach pobierając krew" - powiedział Ankiewicz.
Dochodzenie w tej sprawie jest trudne, ponieważ rolnicy boją się przyznać, skąd pochodziły ich krowy. Zarażona krowa została prawdopodobnie wyhodowana w gospodarstwie w Rzepienniku Strzyżewskim. Prokuratura bierze pod uwagę pięć gospodarstw w Małopolsce, z których do ubojni w Mochnaczce Wyżnej k. Krynicy dostarczono 29 kwietnia sześć krów, w tym jedną chorą.
Zakaz importu wołowiny wyrobów z tego mięsa z Polski wprowadziły Litwa, Ukraina, Estonia i Rosja.
em, pap
Czytaj też: Polskie szalone krowy
Po przesłuchaniu mężczyźni zostali zwolnieni.
Tymczasem trwa sprawdzanie informacji uzyskanych przez policję w czasie dochodzenia. Chodzi o to, by pochopnie nie podjąć decyzji o wybiciu zwierząt, który mogły mieć kontakt z zakażoną krową, powiedział małopolski lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz.
"Z decyzją o uboju nie będziemy się spieszyć. Chcemy ustalić wszystko bardzo dokładnie. Zwierzęta, która mogły mieć jakikolwiek kontakt z zarażoną prionami krową, zostały już oznakowane przez inspektorów weterynarii, a gospodarze mają zakaz wyprowadzania ich bez naszej zgody. Zamierzamy przeprowadzić badania genetyczne potomstwa zarażonej krowy, które wykonuje się na żywych sztukach pobierając krew" - powiedział Ankiewicz.
Dochodzenie w tej sprawie jest trudne, ponieważ rolnicy boją się przyznać, skąd pochodziły ich krowy. Zarażona krowa została prawdopodobnie wyhodowana w gospodarstwie w Rzepienniku Strzyżewskim. Prokuratura bierze pod uwagę pięć gospodarstw w Małopolsce, z których do ubojni w Mochnaczce Wyżnej k. Krynicy dostarczono 29 kwietnia sześć krów, w tym jedną chorą.
Zakaz importu wołowiny wyrobów z tego mięsa z Polski wprowadziły Litwa, Ukraina, Estonia i Rosja.
em, pap
Czytaj też: Polskie szalone krowy