Ponad 16 mln zł wydało MSZ na projekt nowej siedziby ambasady polskiej w Berlinie, która nigdy nie została zbudowana, wynika z raportu NIK.
W 1998 r. MSZ chciał, by ambasada została tylko zmodernizowana. Według Izby, pierwotne plany, dotyczące modernizacji, zakładały wydanie na ten cel 24,5 mln zł. Tymczasem same prace projektowe kosztowały 16,6 mln zł, a umowy zawarte z projektantem zobowiązywały Polskę do zapłaty niemieckim konsultantom dodatkowo ponad 2 mln zł.
W 2000 r. ówczesny dyrektor generalny ministerstwa zdecydował o wyburzeniu dotychczasowej siedziby i zbudowaniu całkowicie nowego obiektu, o dwa razy większej powierzchni (ok. 14 tys. m kwadr.). Miało to kosztować ponad 168 mln zł.
"Budowa nie została rozpoczęta z powodu braku środków na jej finansowanie. Budynek w centrum Berlina, użytkowany wcześniej przez ambasadę, od lipca 2000 r. stoi pusty. Urząd ambasady został przeniesiony do tymczasowej siedziby o powierzchni 1.468 m. kw." - czytamy w raporcie NIK.
Tymczasem w umowie z jedną z niemieckich firm architektonicznych zawarto także niekorzystny dla Polski zapis, który gwarantuje jej wypłatę wynagrodzenia nawet wówczas, gdy prace nie będą wykonywane.
W 2001 r. ministerstwo mimo braku perspektyw na rozpoczęcie budowy - podaje NIK - zawarło aneks do umowy ze spółką realizującą prace projektowe. Na ich podstawie zwiększono raty płatności przypadające na 2001 r. na rzecz spółki o ponad 608 tys. zł. Przygotowano także drugi aneks - podwyższający ogólną kwotę należności spółki o prawie 8 mln zł. NIK ocenia te działania jako niegospodarne i niecelowe.
Efekt jest taki, że wydano pieniądze, nowej siedziby nie ma, stary budynek stoi pusty, a pracownicy ambasady przenieśli się do tymczasowej siedziby, oddalonego od centrum budynku starej misji wojskowej.
NIK ocenia postępowanie byłego dyrektora generalnego MSZ jako niegospodarne i nierzetelne. MSZ nie posiadało bowiem analiz uzasadniających zwiększenie powierzchni przyszłego budynku ambasady, brakowało też środków finansowych i pełnego rachunku kosztów tej inwestycji.
"Niestety bardzo niefortunnie, obawiam się, że być może także z naruszeniem prawa, poprowadzono ten projekt, że oto z wyjściowego kosztorysu rzędu 40 mln zł rozrósł się do prawie 200 mln zł, co przekracza możliwości polskiego państwa, zwłaszcza w obecnej sytuacji finansów publicznych" - powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, poproszony o skomentowanie raportu NIK w tej sprawie.
MSZ podjął działania, "które mają na celu istotne zmniejszenie kosztów budowy nowej ambasady do poziomu, jaki moglibyśmy udźwignąć", powiedział, minister.
Ponadto "wyciągnięte zostały wnioski służbowe w stosunku do pracowników MSZ". "Liczymy się ze zrealizowaniem zapowiedzi zawartej w raporcie, że NIK prawdopodobnie zwróci się do organów wymiaru sprawiedliwości ze stosownymi wnioskami".
Ambasada pozostanie na starym miejscu, czyli przy reprezentacyjnej ulicy Berlina, gdzie "lokalizacja jest znakomita". Problem polega na tym, czy remontować to, co tam jeszcze istnieje, taniej, ale z kiepskim efektem końcowym, czy realizować nowy projekt, zmniejszony o rozmaite, bardzo kosztowne elementy. Wydaje mi się, że to drugie rozwiązanie ma więcej sensu, uważa minister.
em, pap
W 2000 r. ówczesny dyrektor generalny ministerstwa zdecydował o wyburzeniu dotychczasowej siedziby i zbudowaniu całkowicie nowego obiektu, o dwa razy większej powierzchni (ok. 14 tys. m kwadr.). Miało to kosztować ponad 168 mln zł.
"Budowa nie została rozpoczęta z powodu braku środków na jej finansowanie. Budynek w centrum Berlina, użytkowany wcześniej przez ambasadę, od lipca 2000 r. stoi pusty. Urząd ambasady został przeniesiony do tymczasowej siedziby o powierzchni 1.468 m. kw." - czytamy w raporcie NIK.
Tymczasem w umowie z jedną z niemieckich firm architektonicznych zawarto także niekorzystny dla Polski zapis, który gwarantuje jej wypłatę wynagrodzenia nawet wówczas, gdy prace nie będą wykonywane.
W 2001 r. ministerstwo mimo braku perspektyw na rozpoczęcie budowy - podaje NIK - zawarło aneks do umowy ze spółką realizującą prace projektowe. Na ich podstawie zwiększono raty płatności przypadające na 2001 r. na rzecz spółki o ponad 608 tys. zł. Przygotowano także drugi aneks - podwyższający ogólną kwotę należności spółki o prawie 8 mln zł. NIK ocenia te działania jako niegospodarne i niecelowe.
Efekt jest taki, że wydano pieniądze, nowej siedziby nie ma, stary budynek stoi pusty, a pracownicy ambasady przenieśli się do tymczasowej siedziby, oddalonego od centrum budynku starej misji wojskowej.
NIK ocenia postępowanie byłego dyrektora generalnego MSZ jako niegospodarne i nierzetelne. MSZ nie posiadało bowiem analiz uzasadniających zwiększenie powierzchni przyszłego budynku ambasady, brakowało też środków finansowych i pełnego rachunku kosztów tej inwestycji.
"Niestety bardzo niefortunnie, obawiam się, że być może także z naruszeniem prawa, poprowadzono ten projekt, że oto z wyjściowego kosztorysu rzędu 40 mln zł rozrósł się do prawie 200 mln zł, co przekracza możliwości polskiego państwa, zwłaszcza w obecnej sytuacji finansów publicznych" - powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, poproszony o skomentowanie raportu NIK w tej sprawie.
MSZ podjął działania, "które mają na celu istotne zmniejszenie kosztów budowy nowej ambasady do poziomu, jaki moglibyśmy udźwignąć", powiedział, minister.
Ponadto "wyciągnięte zostały wnioski służbowe w stosunku do pracowników MSZ". "Liczymy się ze zrealizowaniem zapowiedzi zawartej w raporcie, że NIK prawdopodobnie zwróci się do organów wymiaru sprawiedliwości ze stosownymi wnioskami".
Ambasada pozostanie na starym miejscu, czyli przy reprezentacyjnej ulicy Berlina, gdzie "lokalizacja jest znakomita". Problem polega na tym, czy remontować to, co tam jeszcze istnieje, taniej, ale z kiepskim efektem końcowym, czy realizować nowy projekt, zmniejszony o rozmaite, bardzo kosztowne elementy. Wydaje mi się, że to drugie rozwiązanie ma więcej sensu, uważa minister.
em, pap