"Byłem fanem Amy Winehouse. Mam jej wszystkie płyty. Mam nadzieję, że poszła do nieba i będzie swoim śpiewem i swoim towarzystwem cieszyć Pana" - pisze na blogu o zmarłej 23 lipca brytyjskiej wokalistce Marek Migalski.
Migalski pisze, że wiadomość o śmierci Amy "przyjął z wielkim żalem". "Uwielbiałem twórczość Amy i ceniłem jej osobowość" - podkreśla. Eurodeputowany PJN zaznacza, że cenił wokalistkę za to, że "była sobą, a nie wytworem speców do marketingu". "I miała gdzieś opinię publiczną, mniemania recenzentów, uwagi producentów. Robiła swoje i robiła to najlepiej, jak tylko potrafiła – całą sobą, z ogromnym zaangażowaniem, w pełnym zatraceniu" - wspomina wokalistkę polityk.
"Żyła jak chciała i umarła jak chciała. Po swojemu. Obyśmy wszyscy mogli to powiedzieć o sobie" - podsumowuje Migalski.
Amy Winehouse została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w Londynie 23 lipca. Od kilku lat miała problem z alkoholem i narkotykami. 14 września skończyłaby 27 lat.
arb