Rzeczniczka wrocławskiej prokuratury okręgowej Małgorzata Klaus podkreśliła, że śledztwo zostało wszczęte nie przeciwko konkretnej osobie, ale jest to "śledztwo w sprawie". - Nikomu w tej sprawie nie postawiono zarzutów. Musimy najpierw wyjaśnić, czy doszło do popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu publicznemu określonemu w artykule 177 - wyjaśniła. Zaznaczyła przy tym, że status przesłuchanego w charakterze świadka właściciela firmy zajmującej się sprzedażą środków chemicznych nie zmienił się. - Dla dobra śledztwa nie udzielamy żadnych dodatkowych informacji. Zostało ono przekazane do prowadzenia wrocławskiej delegaturze ABW - dodała.
Breivik opublikował swój manifest pt. "2083. Europejska Deklaracja Niepodległości" w internecie pod pseudonimem Andrew Berwick. Załączył do niego dziennik z opisem przygotowań do zamachu. Pisze w nim m.in., że w grudniu 2010 roku kupił przez internet w polskim sklepie chemicznym Keten 0,3 kg azotynu sodu za kwotę 10 euro. Firma Keten z Wrocławia ma stronę internetową w języku norweskim. Azotyn sodu to środek do konserwacji mięsa, używany w Norwegii do konserwacji mięsa z łosi. Za środek Norweg zapłacił kartą płatniczą.
25 lipca podczas specjalnej konferencji przedstawiciele Agencji informowali, że w tej sprawie nikt nie został zatrzymany, a realizowane przez Breivika transakcje w Polsce miały "charakter marginalny". Przedstawiciele ABW podkreślali również, że powód, jaki Breivik podawał, uzasadniając zakup substancji, był bardzo logiczny i sprzedający nie miał świadomości, do czego naprawdę mają być one użyte.
Wiceszef ABW płk Paweł Białek podkreślił, że kontakty Breivika w Polsce miały charakter tylko handlowy, a surowce do swej bomby kupował on w wielu krajach. Dodał, że kupowane w Polsce substancje nie były nielegalne. Z kolei szef Centrum Antyterrorystycznego ABW płk Zbigniew Muszyński poinformował, że Breivik kupił w Polsce kilkaset gramów jednej substancji oraz ponad 100 kg innej. W opinii ekspertów ABW zakupy dokonane w Polsce "nie miały krytycznego znaczenia dla konstrukcji bomby".
Norweska policja zwróciła się do polskiej policji o pomoc w tej sprawie tuż po zamachach z 22 lipca. W sprawę zostały włączone CBŚ, ABW i wrocławska prokuratura. Agencja - jak informowano 25 lipca, przeprowadziła dzień wcześniej czynności w kilku miejscach, ale wszystkie były związane z jednym podmiotem - firmą z Wrocławia.zew, PAP