Rejestratory przestały działać na 1,5 sekundy przed zderzeniem z ziemią
">Biała księga< się potwierdza"
Macierewicz komentując wystąpienie prokuratorów stwierdził, że "dzisiaj jednoznacznie prokuratura potwierdziła, iż badania, które dokonała w oparciu o analizę skrzynki ATM, i jak rozumiem innych danych, potwierdzają tezy >białej księgi<, że do tragedii doszło na skutek awarii zasilania na wysokości co najmniej 15 m nad poziomem pasa, między 60-120 m przed uderzeniem w ziemię". - I to jest informacja absolutnie kluczowa - podkreślił. W jego ocenie, analiza przedstawiona we wtorek przez prokuratorów potwierdziła, że "bezpośrednią przyczyną tragedii była utrata zasilania na wysokości 15 m". - Fakty są bezsporne. Samolot utracił zasilenie na wysokości 15 m, na dwie sekundy przed uderzeniem w ziemię. Samolot nie dlatego się rozpadł, że uderzył w ziemię. Katastrofa nastąpiła na 15 m nad poziomem pasa i to powinno być przedmiotem rzeczywistej analizy i rzeczywistego badania tych czynników w Polsce, które chcą wyjaśnić, co się naprawdę stało, a nie udowadniać cudze tezy i opinie oraz dokonywać pewnej rozgrywki politycznej - mówił Macierewicz.
"Dlaczego ten przycisk nie zadziałał?"
Szef parlamentarnego zespołu zaznaczył także, że "niesłychanie istotne" jest to, iż prokuratura na podstawie zbadanych paramentów lotu i danych ze skrzynek TU-154M nie może wykluczyć wydania przez kpt. Arkadiusza Protasiuka komendy odejścia na drugi krąg i wciśnięcia przez niego przycisku "uchod". Prokuratorzy poinformowali, że rejestrator ATM nie wykazał, aby system odejścia w ostatnich sekundach lotu TU-154M był aktywny, a rejestratory parametrów lotu nie zarejestrowały 10 kwietnia 2010 r. żadnych niesprawności maszyny aż do zderzenia jej skrzydła z drzewem o godz. 8.40 i 59 sekund. - Dlaczego ten przycisk nie zadziałał, dlaczego w skrzynce ATM nie ma odzwierciedlenia tego faktu, dlaczego ten system nie został uruchomiony, mimo użycia przycisku "odejście"? - pytał Macierewicz. Dodał, że te zagadnienia powinny być przedmiotem "wnikliwych i solidnych badań".
"Co czytał Tusk?"
Szef zespołu pytał także, na jakiej podstawie szef MSWiA Jerzy Miller pod koniec czerwca przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi raport z prac komisji badającej przyczyn katastrofy smoleńskiej, skoro we wtorek NPW potwierdziła, że do tej pory strona polska nie dostała od Rosjan m.in. kompletnej dokumentacji medycznej z sekcji zwłok. - Co takiego czytał pan Donald Tusk, jeżeli nie miał miarodajnej i kompetentnej analizy fonoskopijnej czarnych skrzynek? Jeżeli nie miał danych z sekcji zwłok? Nie mówiąc o innych materiałach, na których brak użalali się słusznie dzisiaj prokuratorzy. Jeżeli tych zasadniczych danych pan minister Miller nie posiadał, to co dał panu premierowi Tuskowi i na jakiej podstawie opierają się wnioski pana ministra Millera, które mają być za trzy dni przedstawione? - pytał Macierewicz.
PAP, arb