Jako pierwszy o senackich planach Edmunda Klicha napisał "Wprost". - W tej chwili wziąłem taką linię kredytową na 20 tys. Ale ponieważ mam dochody ciągłe i też nie całkiem takie bardzo malutkie, to z mojej emerytury, z moich dochodów z pracy w komisji też będę na bieżąco to finansował. Plus zasoby jakieś drobne, które miałem - powiedział Klich pytany o swoje kandydowanie do Senatu. - Nie czerpię żadnych pieniędzy od żadnego podatnika, wszystko z własnych pieniędzy - podkreślił.
Klich we wcześniejszej rozmowie z "Wprost" powiedział, że w Senacie miałby dwa cele - działanie dla regionu, z którego pochodzi, oraz wyjaśnienie do końca spraw związanych z katastrofą smoleńską. Zamierza też dążyć do wprowadzenia rozwiązań systemowych, które zapobiegłyby podobnej katastrofie w przyszłości. W tym mieściłoby się - zdaniem Klicha - wyłączenie komisji badających katastrofy "spod wpływu jakiegokolwiek ministra". Obecnie kierowana przez Klicha PKBWL działa przy ministrze infrastruktury. Natomiast po wypadkach samolotów wojskowych każdorazowo powołuje się komisję podległą szefowi MON. Wyjątkiem jest komisja badająca katastrofę smoleńską i kierowana przez szefa MSWiA Jerzego Millera, która podlega bezpośrednio premierowi.Płk Edmund Klich ma 65 lat, jest emerytowanym pilotem wojskowym i specjalistą od badania katastrof lotniczych. Był m.in. zastępcą komendanta dęblińskiej "Szkoły Orląt" i inspektorem MON ds. bezpieczeństwa lotów. W kwietniu 2003 r. został wiceszefem PKBWL, a w styczniu 2006 r. - przewodniczącym komisji. W styczniu minister infrastruktury Cezary Grabarczyk mianował Klicha na kolejną pięcioletnią kadencję na tym stanowisku.
PAP, arb