Środa uważa, że takie działanie władz SLD jest skandaliczne, bo "kobiety te miały wcześniej obiecane te jedynki i dwójki". - Leszka Millera - jak się okazuje - łatwiej wkręcić w Gdyni, z którą nie ma nic wspólnego, niż Dorotę Gardias, która jest z Pomorza. Miller to kumpel, Dorota jest niezależna. W wyborach - i to nie tylko w SLD - stawia się na kumpli - uważa felietonistka tygodnika "Wprost".
Środa uważa, że trzeba będzie walczyć o kolejną nowelizację, by sytuacja kobiet na listach się poprawiła. - Partyjny kolega przychodzi do kolegi i sobie wszystko załatwiają . Chłopaki się wspierają! Jak zawsze! A potem mówią, że kobiety nie chcą startować albo że nie mają kompetencji - twierdzi Środa.
Według niej takie działanie to typowy przykład błędnego koła. - Miller jest popularniejszy, bo jest częściej zapraszany do programów telewizyjnych - twierdzi i dodaje, że "panowie z TVN 24 go kochają i nigdy nie przyszłoby im nawet do głowy zaprosić Dorotę Gardias czy Wandę Nowicką". - Choć kompetencje tych pań są znacznie większe niż pana Millera, który jest politykiem przegranym - dodaje Magdalena Środa.
tok fm, "Gazeta Wyborcza", ps