Według komisji kierowanej przez szefa MSWiA, do wypadku tupolewa doprowadziły błędy popełnione przez załogę samolotu, zaniedbania Sił Powietrznych oraz zaniedbania rosyjskich kontrolerów. Rogacki pyta, w jakim stopniu polscy piloci byli winni temu, że cały czas byli przez rosyjskiego kontrolera błędnie informowani, że byli "na kursie i ścieżce"? Poseł pyta też, czy to piloci byli winni temu, że mieli złe karty podejścia do lotniska w Smoleńsku.
Polityk przypomina również, że na chwilę przed katastrofą tupolewa rosyjski samolot został odesłany ze Smoleńska, gdyż uznano, że nie ma warunków do lądowania. - Jednak polskiemu samolotowi z delegacją państwową, z głową państwa na pokładzie pozwolono lądować, i to wbrew nawet rosyjskim procedurom - dziwi się Rogacki podkreślając, że na pokładzie tupolewa nie było rosyjskiego tzw. lidera. - Nie wiem, dlaczego za wszelką cenę próbuje się odwrócić kota ogonem i całą winę zgonić na osoby, które dzisiaj nawet nie mają możliwości do obrony - dodaje polityk Prawa i Sprawiedliwości.
BP, zew, Polskie Radio