Jerzy Miller nie zareaguje na oskarżenia polityków PiS, które padły na posiedzeniu sejmowej komisji obrony w czasie dyskusji na temat raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej przygotowanego przez kierowaną przez niego komisję. W czasie dyskusji w Sejmie posłanka PiS Elżbieta Kruk porównała komisję Millera do radzieckiej komisji śledczej, która ogłosiła w 1944 roku, że polskich oficerów w Katyniu zamordowali Niemcy. - Nie każdy jest mnie w stanie obrazić - ucina temat minister spraw wewnętrznych i administracji w rozmowie z TOK FM.
Miller przyznaje, że eksperci, którzy towarzyszyli mu w czasie wystąpienia przed sejmową komisją "byli zupełnie zdumieni poziomem dyskusji". - Można wytykać, że z jakiegoś dokumentu powinny wynikać inne wnioski, ale takiej dyskusji nie było. Była dyskusja o jakiś abstrakcyjnych, absurdalnych zupełnie zjawiskach towarzyszących temu lotowi, które się kłócą z podstawowymi prawami fizyki. Szanujmy nasze społeczeństwo i prowadźmy tę dyskusję uczciwie - apeluje Miller, który dodaje, że jeśli nie dojdzie do uczciwej dyskusji na temat raportu to Polacy zostaną "zmuszeni do przeczytania tych 1200 stron".
Szef komisji badającej katastrofę Tu-154M zapewnia też, że premier Donald Tusk nie żądał od niego wykreślenia z dokumentu nazwisk osób odpowiedzialnych za katastrofę. - W żadnym raporcie dojrzałej komisji nie ma żadnego nazwiska. Taka jest reguła. Komisja nie odpowiada na pytanie o winnych, więc zawsze posługuje się funkcją. Przyczyny związane są częściej z funkcjami niż z konkretnym człowiekiem - tłumaczy Miller. - Premier zaprosił nas na jedno spotkanie do swojej kancelarii. Mam 33 świadków tej rozmowy - pozostałych członków komisji. Nie było ani jednej sugestii, żeby cokolwiek w raporcie zmienić. To nie w stylu premiera Tuska - zapewnia minister.
Szef komisji badającej katastrofę Tu-154M zapewnia też, że premier Donald Tusk nie żądał od niego wykreślenia z dokumentu nazwisk osób odpowiedzialnych za katastrofę. - W żadnym raporcie dojrzałej komisji nie ma żadnego nazwiska. Taka jest reguła. Komisja nie odpowiada na pytanie o winnych, więc zawsze posługuje się funkcją. Przyczyny związane są częściej z funkcjami niż z konkretnym człowiekiem - tłumaczy Miller. - Premier zaprosił nas na jedno spotkanie do swojej kancelarii. Mam 33 świadków tej rozmowy - pozostałych członków komisji. Nie było ani jednej sugestii, żeby cokolwiek w raporcie zmienić. To nie w stylu premiera Tuska - zapewnia minister.
TOK FM, arb