Drzewiecki zeznał przed gdańskim sądem, że nie pamięta dziś artykułu w "Polityce". Poseł Platformy Obywatelskiej odniósł się natomiast do śledztwa prokuratury dotyczącego rzekomego zażywania przez niego narkotyków. - Przestępca, który mówił o tym, przekazywał fałszywe zeznania i sprawa została umorzona. To była jedna z prób szukania na mnie haków - mówił przed sądem polityk PO.
- Nie mam żadnej wiedzy na temat nieuprawnionych działań polityków PiS wobec przedstawicieli innych partii. Nigdy nie było sytuacji, aby organom ścigania od 2005 r. były zlecane nieformalne wytyczne zmierzające do gromadzenia materiałów kompromitujących opozycję polityczną - oświadczył natomiast drugi ze świadków Mariusz Kamiński. Były szef CBA dodał, że w 2009 r. miał dostęp do akt śledztwa w sprawie handlu narkotykami w Łodzi prowadzonego przez miejscową prokuraturę i CBŚ. - W materiałach tych diler narkotykowy o pseudonimie "Waluś" zeznał, że dostarczał osobiście Mirosławowi Drzewieckiemu kokainę na imprezę w jednej z restauracji na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. On potem zmienił te zeznania, przesuwając to zdarzenie o pięć lat wstecz. W ten sposób ewentualne zarzuty, które można było przedstawić uległy przedawnieniu. Ten mężczyzna był zastraszany przez współwięźniów, grożono mu śmiercią - relacjonował polityk PiS.
Ziobro domaga się od dziennikarki "Polityki" i wydawcy tygodnika przeprosin na stronach internetowych tego czasopisma oraz "Gazety Wyborczej". Poza byłym ministrem sprawiedliwości powodem w tym procesie jest także Prawo i Sprawiedliwość. Na kolejnej rozprawie wyznaczonej na 12 października na świadków wezwano m.in. byłego wicepremiera i byłego ministra edukacji narodowej Romana Giertycha, byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdana Święczkowskiego oraz byłego zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga.
PAP, arb