By cała prawda wyszła na jaw
Gdy w styczniu - mówił Jarosław Kaczyński - Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) ogłosił raport na temat katastrofy, "ogarnął nas słuszny gniew, bo zostaliśmy obrażeni", zaś pod koniec lipca, gdy opublikowano raport polskiej komisji badającej katastrofę, "doznaliśmy uczucia głębokiego zawodu". - Nigdy nie zgodzimy się na to, by odpowiedź na pytanie o smoleńską tragedię padła bez wszystkich dowodów, co więcej - bez wielu bardzo ważnych dowodów - mówił prezes PiS. Powiedział też zgromadzonym przed Pałacem, że ich upór doprowadzi do momentu, w którym będzie można powiedzieć: "cała prawda wyszła na jaw". - Niezależnie od tego, jaka ona jest. Bo dziś jej jeszcze nie znamy, ale musimy ją poznać - podkreślił. Poznanie prawdy o katastrofie prezes PiS nazwał zobowiązaniem, zarówno wobec tych, którzy zginęli, jak i wobec przyszłość i godności narodu. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego pod wieloma względami do prawdy o katastrofie zbliża się biała księga parlamentarnego zespołu, któremu przewodził poseł PiS Antoni Macierewicz, ale i ona też nie ma jeszcze wszystkich materiałów i dowodów.
I Girzyński i Kamiński
Liderowi PiS towarzyszyli politycy jego partii, m.in. posłowie Wojciech Jasiński i Zbigniew Girzyński; był też były szef CBA Mariusz Kamiński oraz byli funkcjonariusze Biura - Temistokles Brodowski i Tomasz Kaczmarek, znany jako "agent Tomek". Na czele "marszu pamięci" niesiono transparent "Smoleńsk - pamiętamy!". Były też transparenty "Boże mój, a gdzie jest moja duma", "Mord katyński 1940, Mord smoleński 2010", "Wybory 2011. Polska dumna czy sPOniewierana?", oraz tabliczka w języku angielskim z pytaniem, dlaczego Rosjanie wciąż trzymają czarne skrzynki. Przed Pałacem były również napisy "Żądamy zwrotu krzyża pamięci", "Czekamy na prawdę o Smoleńsku". Wielu uczestników marszu niosło ze sobą biało-czerwone flagi. Na chodniku przed ogrodzeniem Pałacu Prezydenckiego jeszcze przed marszem leżały kwiaty i płonęły białe i czerwone znicze ustawione w kilkumetrowy krzyż. Przed Pałac przyniesiono też ok. dwumetrowy drewniany krzyż. Po przemówieniach odśpiewano "Boże coś Polskę" z frazą "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie" oraz hymn państwowy, a następnie modlono się "w intencji ofiar zamachu smoleńskiego".
I namiot
Po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia stał namiot "Solidarnych 2010", którzy od pierwszej rocznicy katastrofy codziennie przychodzą na Krakowskie Przedmieście, domagając się dymisji m.in. premiera Donalda Tuska i postawienia rządu przed Trybunałem Stanu za "zdradę państwa i oddanie śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej w ręce Rosji". W pobliżu było też kilkunastu przeciwników Jarosława Kaczyńskiego z Ruchu Poparcia Palikota; zachowywali się spokojnie. Według nieoficjalnych informacji ze służb miejskich zwolennicy Palikota zamierzali zorganizować kontrdemonstrację, jak w poprzednich miesiącach, jednak tym razem za późno złożyli wniosek w urzędzie miasta i nie dostali zezwolenia. Porządku przed Pałacem pilnowali policjanci i strażnicy miejscy. Jak powiedział Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, zgromadzenie przed Pałacem przebiegło spokojnie.
Byli już rano
Uroczystości smoleńskie na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie odbyły się też w środę rano. Jak co miesiąc, politycy PiS z prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim na czele oddali hołd ofiarom tragedii, składając wieniec przed Pałacem Prezydenckim, w miejscu, gdzie wcześniej stał krzyż, obecnie znajdujący się w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. Prezesowi PiS towarzyszyli m.in. szef klubu PiS Mariusz Błaszczak oraz wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński.
W katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, które udawały się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Wśród ofiar byli m.in. prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria.pap, ps