"Traumatycznym doświadczeniem dla wielu środowisk była rozpoczynająca się w 1999 roku reforma strukturalna, trwająca w niektórych miejscach nawet po 6 lat (tyle +wygaszano+ niektóre szkoły). Jeśli ktoś teraz, dopiero po kilku latach od tej zmiany, proponuje zawracanie kijem Wisły (...), czyli kolejną reformę strukturalną, kolejne tego typu doświadczenie, to chyba nie wie co mówi, nie wie ile napięć zupełnie niepotrzebnych musiałby zafundować wielu rodzinom poprzez nowe układanie sieci szkolnej" - oceniła minister. "Tamta reforma wprowadzając gimnazja wydłużyła o rok obowiązkową, jednakową edukację młodych ludzi, przyniosła coraz lepsze wyniki polskich gimnazjalistów na tle uczniów z innych krajów i skokowy wzrost osób z wyższym wykształceniem. Świadczy to jednak o tym, że droga wskazana przez ministra Handke okazała się dobra, choć po latach widać, w których miejscach wymaga korekt" - napisała Hall.
Gimnazja w polskim systemie oświaty pojawiły się 1 września 1999 r., jako główny element reformy edukacji wprowadzanej przez rząd Jerzego Buzka. Od początku swego istnienia spotykały się z krytyką. Zarzucano im, że często są molochami (bywa, że w jednym roczniku w szkole jest nawet osiem klas równoległych) oraz, że trafiają tam uczniowie wtedy, gdy są w najtrudniejszym rozwojowo i wychowawczo okresie życia. Krytycy gimnazjów uważali, że lepiej by było dla uczniów, by w tym wieku nadal byli pod opieką nauczycieli, którzy znają ich od kilku lat, oraz uczyli się w mniejszych szkołach, gdzie trudniej o anonimowość.pap, ps