Metka Roksandic ze Słowenii zaznaczyła, że w jej kraju udało się wprowadzić w wyborach na szczeblu lokalnym i do Parlamentu Europejskiego parytet i "system suwakowy" - który oznacza, że na listach wyborczych naprzemiennie znajdują się nazwiska kobiet i mężczyzn. - Dzięki temu mamy tak wiele kobiet w PE - oceniła. Podkreśliła jednak jednocześnie, że w dalszym ciągu w Słowenii "świat parlamentu jest światem mężczyzn". - Musimy przekonywać, lobbować, nie robić wrogów, ale znajdować sojuszników - mówiła. Psycholog Magda Zena Sadurska podkreśliła z kolei, że udział kobiet w życiu społecznym i politycznym zależy w dużej mierze od nich samych. - Tak długo, gdy myślimy, że trzeba, aby ktoś dał nam mandat, by coś zrobić, będziemy na straconej pozycji - zaznaczyła.
Podczas obrad zbierane były podpisy pod inicjatywą obywatelską "Tak dla kobiet" - projektem ustawy o świadomym rodzicielstwie oraz innych prawach reprodukcyjnych. Umożliwia on m.in. przeprowadzanie aborcji na życzenie do 12 tygodnia ciąży, wprowadza edukację seksualną do szkół. Roksandic zaznaczyła, że Polska jest jednym czterech krajów Unii Europejskiej, gdzie aborcja jest nielegalna. - Tu, w Polsce, jest jeszcze długa droga przed wami - podkreśliła. Zwróciła także uwagę, że lobbowanie na rzecz zmiany prawa nie wystarczy, potrzebne jest bowiem "uświadamianie kobietom, że to ważne, aby mieć prawo do decydowania o swoim ciele".
Uczestniczki debaty zwracały także uwagę na problem niedożywienia dzieci, niskich płac dla pracownic sieci handlowych, a także na kwestie podziału ról między kobietami i mężczyznami, która ogranicza udział kobiet w życiu publicznym. - Ciągle pojawiają się kolejne programy pomocy dzieciom. Problem polega na tym, że nie chodzi o to, by państwo dożywiało dzieci, ale, by każdą rodzinę było stać na to, by dziecko chodziło syte - podkreśliła Kwaśniewska. - Godność człowieka jest najważniejsza. Jest mnóstwo ludzi, którzy wstydzą się wyciągać rękę po pomoc - dodała.
PAP, arb