- W tym obrazku jest dla mnie jakaś głucha, twarda prawda o Tusku, którą odkryłem po godzinach, miesiącach spędzonych w jego otoczeniu. W tym zachowaniu wyrażała się jego bezwzględność, kontrolowana agresja, zawsze świetnie upudrowane, czego symbolem w tej sytuacji był właśnie dobry garnitur. To był prawdziwy Tusk: mieszanina nihilizmu i cynizmu, a z drugiej strony pewnego wdzięku, uroku - podkreśla lider Ruchu Palikota.
Palikot przekonuje też, że przystąpił do PO nie dlatego, że imponował mu premier, ale dlatego, że imponowała mu sama Platforma. - Nie ukrywam, że sam Tusk też ma swój urok - zaznacza. I tłumaczy, że premier "słucha i dobrze trzyma wątek rozmowy". - W pierwszych rozmowach nie ujawnia swoich emocji, reakcji. Obserwuje uważnie człowieka, próbuje go dobrze wyczuć i rozkręca się dopiero, kiedy poczuje się naprawdę bezpiecznie - podkreśla były polityk PO.Lider Ruchu Palikota wspomina też wyborczą porażkę Tuska i PO z 2005 roku. - W jego wzroku była wściekłość i wielka pretensja. Twarz zawzięta. To było coś niesamowitego, jakby z dnia na dzień inny człowiek w stosunku do mnie. To jest właśnie cały Tusk, bez żadnych sentymentów. Ale wtedy jeszcze nie zastanawiałem się na tym. Nie przywiązywałem wagi do tego zachowania, wychodząc z założenia, że w takim dniu każdy ma prawo do emocji. Był wtedy jak dziecko: milczał, ale cała postać wyrażała wszystko - wspomina. - Jest bardzo impulsywny. Ale też bardzo chwiejny. Kiedy ma atak, jego twarz staje się zawzięta, rzuca wulgaryzmami, obraża i wyrzuca wszystkich - mówi o Tusku były poseł PO.
"Polska The Times", arb