W rozmowie z "Super Expressem" Ewa Kopacz przekonuje też, że kolejki do lekarzy tworzą się, ponieważ pacjenci "chcą korzystać z najnowszych osiągnięć medycyny i najlepszych szpitali". Odpierając zarzut o długie kolejki minister z PO broni się mówiąc, że w innych krajach UE też jest źle.
- Ministerstwo zrobiło swoje - uważa Kopacz. - Nie tylko od ministra zależy, jak kolejki będą rozładowane - mówi. Winni, według minister, są kierownicy placówek medycznych. - Najbardziej denerwuje mnie, że wiele zakładów opieki zdrowotnej wykazuje nadwykonania, a kolejki się nie zmniejszają. Bierze się to m.in. stąd, że nie przyjmują one nowych pacjentów, ale często wciąż tych samych - mówi minister z PO.
Pytana o łapownictwo pracowników służby zdrowia, Kopacz przekonuje, że nieuczciwi to margines. - Marginesu nie brakuje w każdej grupie zawodowej. Ale przez jego pryzmat buduje się opinię o całym środowisku. To krzywdzące - twierdzi Ewa Kopacz.
zew, "Super Express"