SLD: PSL promuje się za publiczne pieniądze

SLD: PSL promuje się za publiczne pieniądze

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Kandydujący do Sejmu członkowie zarządu województwa świętokrzyskiego z PSL promują się przy wykorzystaniu funduszy publicznych - uważa poseł SLD Sławomir Kopyciński. Sojusz wystąpił już w tej sprawie do komisarza wyborczego i Państwowej Komisji Wyborczej.

Kopyciński - lider listy kandydatów SLD do Sejmu i pełnomocnik wojewódzkiego komitetu wyborczego Sojuszu, skrytykował zachowanie lidera listy PSL - marszałka województwa świętokrzyskiego i prezesa Stronnictwa w regionie Adama Jarubasa i członków zarządu. - Od kilku miesięcy przedstawiciele władz wojewódzkich PSL zasiadający w zarządzie województwa świętokrzyskiego podjęli, przy wykorzystaniu funduszy publicznych, niemającą precedensu kampanię promowania swoich osób, rzekomo w ramach informowania społeczeństwa o działalności urzędu marszałkowskiego i wykorzystaniu funduszy unijnych - powiedział. Według niego ta kampania ma oczywisty związek z kandydowaniem tych osób w wyborach parlamentarnych, a "politycy PSL nie liczą się ani z protestami innych partii politycznych i mieszkańców, ani z krytyką mediów, ani ze zwyczajną ludzką przyzwoitością, która każe zachować umiar w wyzyskiwaniu zajmowanych stanowisk do celów prywatnych".

Kopyciński zauważył, że od kilku miesięcy każde niemal wykupione przez urząd marszałkowski ogłoszenie w radiu, spot telewizyjny czy wkładka w gazecie, informujące o wykorzystaniu funduszy unijnych, zawierają obowiązkowo wizerunek marszałka Jarubasa lub tych członków zarządu województwa z PSL, którzy kandydują w wyborach: Piotra Żołądka i Kazimierza Kotowskiego. - Nie może być zgody na bezwstydne wykorzystywanie środków publicznych do prowadzenia własnej kampanii wyborczej. Ponadto jest to cyniczne obchodzenie przepisów dotyczących finansowania partii politycznych i kampanii wyborczych - uważa poseł.

Polityk Sojuszu poinformował, że zwrócił się już w tej sprawie do komisarza wyborczego w Kielcach, a ponadto krajowy pełnomocnik wyborczy SLD złoży skargę do Państwowej Komisji Wyborczej. Ma nadzieję, że PKW ukróci tego rodzaju praktyki i uwzględni wydatki dokonywane przez urząd marszałkowski przy rozpatrywaniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PSL. Jego zdaniem wielce prawdopodobne jest, że w tej sprawie zostanie przez PKW skierowane doniesienie do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez samorząd województwa świętokrzyskiego. - Jeżeli pan prezes Jarubas odniesie w tych wyborach wyborczy sukces, wygra mandat poselski, to wygra go w sposób nieuczciwy. Będzie to sukces sportowca, który wygrał na niedozwolonym dopingu i powinien zostać zdyskwalifikowany - ocenił poseł.

W odpowiedzi na oskarżenia SLD Jarubas przesłał do mediów oświadczenie, w którym napisał, że "realizowany projekt nie jest - jak to sugerują wypowiedzi Kopycińskiego - kampanią Polskiego Stronnictwa Ludowego, ani też marszałka jako szefa PSL w regionie. Nawet najbardziej wnikliwy i krytyczny słuchacz czy czytelnik nie znajdzie w emitowanych materiałach najmniejszej wzmianki o zasługach rządzącej w województwie partii". Według marszałka projekt jest kampanią mówiącą - na przykładzie zrealizowanych inwestycji infrastrukturalnych, sportowych czy edukacyjnych - jak województwo świętokrzyskie rozwija się, wykorzystując fundusze pomocowe z Unii Europejskiej. "Informacje na ten temat przekazuję między innymi osobiście, jako marszałek, reprezentujący zarząd województwa, który to organ koordynuje i nadzoruje wdrażanie Regionalnego Programu Operacyjnego. Kto, jeśli nie osoba w największym stopniu odpowiedzialna za stan realizacji RPO, ma informować opinię publiczną o efektach programu?" - napisał Jarubas. Podkreślił też, że działania promocyjne są wymagane przez UE w ramach wszystkich projektów, realizowanych ze środków wspólnotowych, materiały reklamujące Rzecznika Praw Obywatelskich pojawiają się corocznie, niezależnie od tego, czy mamy rok wyborczy, czy też nie. Argument, że emisja spotów reklamowych to "niedozwolony doping", przygotowany specjalnie z okazji wyborów, marszałek uważa za absurdalny. Termin realizacji kampanii wynika - według niego - głównie z uwarunkowań proceduralnych.

PAP, arb