- Żadna partia nie wygra wyborów dzięki pięknym kobietom, które na konferencjach stoją i milczą - przekonuje w rozmowie z „Polską The Times” minister w kancelarii Aleksandra Kwaśniewskiego Barbara Labuda.
Labuda zwraca uwagę na fakt, że kobiety są tylko elementem wizerunku partii, w której nie mają prawa głosu. - Te kobiety nawet nie zabierają głosu. One stoją. Milczą. Bądź potakują. Wydaje mi się, że spełniają funkcję podobną do tej, jaką spełniała ochrona Kadafiego, czyli ozdobną – ocenia była minister w prezydenckiej kancelarii. Labuda uważa, że partie powinny prezentować, nie kobiety wyłącznie ładne, ale przede wszystkim specjalistki w konkretnych dziedzinach. - Teatr stworzony na użytek kampanii jest ogłupiający i poniżający. Gdy partie pokazują kobiety, które są sprowadzone - albo też same się sprowadzają - do uczestniczenia w kretyńskiej grze, to cóż dobrego można na tym zyskać? Tu wszyscy tracą. Zaufanie i szacunek – mówi.
Była minister zgadza się z twierdzeniem, że kobiety w polityce pełnią całkiem podobne role do aktorek, które występują w reklamach. - Kim jest ładna dziewczyna przy prezesie? Mikrofonem? Krzesełkiem? Żywym obrazkiem? Nie chcą jednak takiej młodej damy potępiać. Po co? Aby jeszcze bardziej ją pognębić? – pyta.
Labuda zwraca uwagę na fakt, że bardziej podmiotowe kobiety, takie jak Joanna Kluzik-Rostkowska, czy Elżbieta Jakubiak są z partii „wypłukiwane". - Pokazały swoją indywidualność, próbowały przeforsować swój punkt widzenia na kraj i na sposób prowadzenia kampanii. Jak się okazało, przedstawiały całkowicie nieprawdziwy obraz swojego szefa i jego poglądów, ale wydawało im się, że nadają tej kampanii charakter merytoryczny. Zrobiły to zręcznie i... zostały usunięte – opisuje historię założycielek PJN-u Labuda.
„Polska The Times", BP
Była minister zgadza się z twierdzeniem, że kobiety w polityce pełnią całkiem podobne role do aktorek, które występują w reklamach. - Kim jest ładna dziewczyna przy prezesie? Mikrofonem? Krzesełkiem? Żywym obrazkiem? Nie chcą jednak takiej młodej damy potępiać. Po co? Aby jeszcze bardziej ją pognębić? – pyta.
Labuda zwraca uwagę na fakt, że bardziej podmiotowe kobiety, takie jak Joanna Kluzik-Rostkowska, czy Elżbieta Jakubiak są z partii „wypłukiwane". - Pokazały swoją indywidualność, próbowały przeforsować swój punkt widzenia na kraj i na sposób prowadzenia kampanii. Jak się okazało, przedstawiały całkowicie nieprawdziwy obraz swojego szefa i jego poglądów, ale wydawało im się, że nadają tej kampanii charakter merytoryczny. Zrobiły to zręcznie i... zostały usunięte – opisuje historię założycielek PJN-u Labuda.
„Polska The Times", BP