Wiadomość została szybko zdementowana najpierw przez szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, a następnie na stronie internetowej Kempy ukazało się oświadczenie. Posłanka PiS zapowiedziała, że złoży w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
"To się rzadko zdarza"
- To jest przykład kampanii negatywnej i to takiej kryminalnej. Rzadko się to rzeczywiście zdarza, bo kampanie negatywne zazwyczaj charakteryzują się jakimś oczernianiem, a tu mamy do czynienia z działaniem kryminalnym. To znaczy, że kampania się zaostrza - powiedział politolog dr Bartłomiej Biskup. Jego zdaniem, autorem fałszywki mógł być równie dobrze ktoś z biura posłanki lub jej partii, kto rozgrywał jakieś wewnętrzne porachunki, jak i ktoś z przeciwnego obozu politycznego. - Jeżeli to są przeciwnicy polityczni, to znaczy, że kampania się zaostrza, bo do tej pory takich metod w Polsce się nie używało - zwrócił uwagę.
Staniszkis: podwójne przełożenie
Socjolog prof. Jadwiga Staniszkis uważa, że za całą sprawą może stać ktoś spoza PiS, kto chciał zasugerować, że fałszywka to efekt napięć panujących w świętokrzyskim PiS, którego Kempa jest szefową. Kilka miesięcy temu komitet polityczny PiS rozwiązał świętokrzyski zarząd partii. Komisarzem została wtedy Kempa, a cześć miejscowych działaczy PiS protestowała przeciwko temu.
- Może być takie podwójne przełożenie: zrobił to ktoś z zewnątrz, ale żeby stworzyć wrażenie, że ona jest takim "spadochroniarzem", żeby na ten temat rozpoczęła się tam dyskusja - powiedziała Staniszkis. Jej zdaniem, na pewno nie jest to żart, a najbardziej narzucającą się interpretacją jest próba pokazania wewnętrznego fermentu PiS w woj. świętokrzyskim.
Wiele hipotez
Z kolei politolog prof. Radosław Markowski zwraca uwagę, że hipotez wyjaśniających zajście może być bardzo dużo. - Można by tropić, czy to była Beata Kempa, czy nie, a może ktoś namówiony przez panią Beatę Kempę, żeby zrobić wokół niej szum - powiedział politolog. Dodał, że wokół posłanki Kempy było ostatnio cicho. Markowski nie wykluczył, że może to być działalność przeciwnej partii. - To chyba można sprawdzić, ale nie nadawałbym temu jakiejś nadmiernej wagi. Jest okres wyborczy i politycy posługują się różnymi sposobami - oświadczył Markowski.
zew, PAP