Debata wbrew zakazowi
W mijającej kadencji Sejmu zdaniem Kaczyńskiego mieliśmy też do czynienia "z łamaniem regulaminu (Sejmu - red.), konstytucji". - Proszę przypomnieć sobie debatę nad wystąpieniem prezydenta, która to debata jest przez konstytucję zupełnie wprost zakazana. Orędzie prezydenta nie jest przedmiotem debaty, a ta debata była - mówił prezes PiS. Chodzi o debatę z maja 2009 roku. Ówczesny prezydent Lech Kaczyński wygłosił wtedy orędzie na tematy gospodarcze. Po tym wystąpieniu nastąpiła przerwa, a w kolejnym punkcie obrad izby premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski przedstawili informację w sprawie sytuacji Polski na tle światowego kryzysu gospodarczego; po tej informacji odbyła się debata przedstawicieli klubów sejmowych. PiS mówił wtedy, że dyskusja - choć formalnie dotyczyła informacji rządu o stanie gospodarki - była "wprost debatą" nad orędziem prezydenta, a tego zabrania ustawa zasadnicza.
Wojna z prezydentem
Odnosząc się do tamtej debaty Kaczyński mówił: - Niby sprawa nie taka najważniejsza, ale jednak pokazująca, że nawet konstytucja była uważana przez władze tego parlamentu - i szerzej przez władze - za w istocie nieobowiązującą - stwierdził. - Była ta wojna z prezydentem, która zakończyła się tragedią smoleńską, ten związek jest dla mnie poza jakąkolwiek dyskusją. Było bardzo wiele niedobrych ustaw, były te wszystkie ustawy, które w istocie likwidowały kontrolę nad władzą, bo różnego rodzaju instytucje kontrolne były podporządkowywane w tym, czy w innym stopniu władz" - wyliczał prezes PiS podsumowując mijającą kadencję. - Było wiele sieczki legislacyjnej o bardzo niskiej jakości. Jak najszybciej zapomnijmy o tej kadencji - apelował.
pap, ps