Co innego mówią, co innego robią
Podobna rozbieżność pomiędzy deklaracjami a rzeczywistym udziałem w głosowaniu miała miejsce w przypadku wyborów parlamentarnych w 2005 roku. Wówczas różnica między frekwencją deklarowaną w ostatnim sondażu przedwyborczym CBOS (58,8 proc.) a faktycznym udziałem w wyborach (40,6 proc.) wyniosła 18 punktów procentowych – tyle samo co w 1997 roku. Największa rozbieżność (20-punktowa różnica) miała miejsce w 2001 roku. Deklarację udziału w głosowaniu w ostatnim przedwyborczym sondażu złożyło 66,4 proc. respondentów, faktycznie do urn poszło 46,3 proc. uprawnionych do głosowania.
CBOS zauważył, że im bliżej wyborów, tym deklarowana frekwencja jest zazwyczaj wyższa niż rzeczywista. Pracowania tłumaczyła to kilkoma czynnikami. Najbardziej znaczącą przyczyną rozbieżności między deklarowaną a rzeczywistą frekwencją wyborczą jest - według CBOS - tzw. poprawność obywatelska.
Ile uprawnionych zagłosuje?
Zdaniem CBOS, 9 października przy urnach pojawi się ok. 40 proc. uprawnionych. Znacznie lepszym sposobem na oszacowanie rzeczywistej frekwencji jest, według CBOS, analiza liczby osób zainteresowanych wyborami i jednocześnie deklarujących udział w nich. W tym wypadku, jak wynika z analiz pracowni, różnice między deklaracjami a rzeczywistymi zachowaniami wahały się od 2,8 punktu procentowego w 2001 roku do 4,3 w 2005 roku. W najnowszym sondażu CBOS osób zainteresowanych wyborami do Sejmu i Senatu oraz pewnych swojego udziału w głosowaniu było 45,4 proc.CBOS przeprowadziło sondaż w dniach 8 – 14 września 2011 roku na liczącej 1077 osób reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski.
zew, PAP