Niesiołowski żąda 20 tysięcy. "Dla mnie"
W rozmowie z PAP potwierdził, że złożył pozew i dodał, że cała sprawa jest dla niego trudna do zrozumienia, bo już raz procesował się z "GP" o to samo. - Sądziłem się już z nimi w tej sprawie w 1993 roku, kiedy lista Macierewicza była i wtedy przegrali proces. Zamieścili wtedy wyjaśnienie Gontarczyka, że to chodziło o pomyłkę, i że tym TW Leopold był ktoś inny. Teraz to samo zamieścili, czego nie mogę pojąć. Jest pozew, spotkamy się w sądzie. To jedyne miejsce, gdzie chętnie się spotkam z »Gazetą Polską« – oświadczył Niesiołowski. Polityk PO domaga się od "GP" 20 tys. zł. - 20 tys. jest dla mnie, być może przeznaczę część na cele społeczne, ale tak będzie to dla nich bardziej dokuczliwe – wyjaśnił Niesiołowski.
"Ostatnio niczego o Niesiołowskim nie publikowaliśmy"
Pytany o komentarz redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz powiedział, że na stronie "GP" nie znalazł informacji, o której napisał Niesiołowski. - Na stronie "Gazety Polskiej" na pewno niczego takiego nie ma. Może chodzi o jakąś inną stronę, bo mamy w różnych spółkach różne strony. Na pewno na stronach "Gazety Polskiej" w ostatnich tygodniach nie publikowaliśmy niczego o Stefanie Niesiołowskim – podkreślił Sakiewicz.
Zastrzegł, że nie jest w stanie zagwarantować, że informacji, o której Niesiołowski powiadomił sąd, nie ma gdzieś wśród wpisów, na którejś ze stron związanych z "GP". - Nie wykluczam, że na którejś ze stron kiedyś coś zostało opublikowane i to wisi, ale na pewno w ostatnich tygodniach niczego nie publikowaliśmy – powiedział Sakiewicz.
Oświadczenie Sakiewicza
Wieczorem Sakiewicz przysłał PAP swoje oświadczenie. "Redakcja »Gazety Polskiej« w ostatnich latach nie publikowała żadnych informacji na ten temat. Poza tekstem, w którym wyjaśnialiśmy całą sprawę. Marszałek Stefan Niesiołowski, jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, wystosował specjalne podziękowanie do redaktora naczelnego »Gazety Polskiej« Tomasza Sakiewicza za wyjaśnienie całej sprawy i usunięcie wszelkich wątpliwości" - napisał.
"Całe zamieszanie uważam za próbę zwrócenia uwagi na siebie przez posła, który kandyduje do Sejmu i cieszy się wyjątkowo niskim poważaniem" - stwierdził. Jak dodał, "obraźliwe" fragmenty oświadczenia skierowane pod adresem "Gazety Polskiej" zostaną przeanalizowane przez prawników "GP". "Jeżeli w najbliższym możliwym czasie Stefan Niesiołowski za nie nie przeprosi, spotkają się ze stosowną odpowiedzią" - zapowiedział redaktor naczelny „Gazety Polskiej".
zew, PAP