16 września wieczorem, na ostatnim posiedzeniu Sejmu, głosami PO i PSL posłowie przyjęli poprawkę senatora PO do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji ze względu na tzw. "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Urzędnicy będą tu sędziami we własnej sprawie - od nich będzie zależeć, co jest "ważnym interesem" i co wolno przed obywatelem ukryć. W Sejmie PiS, SLD, PJN i wielu posłów niezrzeszonych głosowało przeciwko poprawce senatora PO.
Platforma ogranicza dostęp do informacji publicznej
Przeciwko przepisom protestowały organizacje pozarządowe, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. PiS i PJN zaapelowały do Bronisława Komorowskiego o zawetowanie ustawy. Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jeśli prezydent tego nie zrobi, PiS skieruje nowelę do Trybunału Konstytucyjnego. Wniosku do TK nie wykluczył również szef SLD Grzegorz Napieralski.
Przepisy chwalił szef PO premier Donald Tusk. Jego zdaniem "tak naprawdę" nie była to senacka poprawka, ale powrót do przedłożenia rządowego wypracowywanego przez kilka miesięcy "wspólnie z internautami". - Jestem przekonany do tych zapisów i chodzi tutaj nie o interes władzy, tylko o bardzo delikatne, czułe miejsca w tej tkance państwowo-gospodarczej - mówił Tusk.
Boni za ograniczaniem prawa obywateli
W podobnym tonie wypowiedział się minister Michał Boni. Według niego "jesteśmy w kluczowym momencie znalezienia satysfakcjonujących granic prawa dostępu do informacji publicznej na osi bezpieczeństwo-wolność". - Spróbujmy podchodzić do tego bez emocji. Na dzisiaj w Polsce mamy do czynienia z niemożnością znalezienia formuły, jak chroniąc wolność, stworzyć mechanizmy bezpieczeństwa - oświadczył.
Boni widzi pozytywny przełom
- Państwo można traktować jako obcy twór, a można traktować jako emanację obywateli do chronienia interesu publicznego. Zmiany, które znalazły się w rządowym projekcie skierowanym do parlamentu, mówiły o ograniczeniach w dostępie do informacji nie ze względu na widzimisię władzy, tylko ze względu na pojmowanie interesu publicznego. Moim zdaniem ustawa jest przełomem. Senat w lepszej prawnie formule przywrócił pierwotne intencje, a poprawka senacka nie jest tak daleka jak propozycja wyjściowa - chwalił ograniczenie praw obywateli minister Boni.
Premiera zmusił sąd
Przypadki, w których organa władzy zatajają informację przed obywatelami nie są w Polsce rzadkie. Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich, będące członkiem Antykorupcyjnej Koalicji Organizacji Pozarządowych (AKOP) dwa lata walczyło z premierem Donaldem Tuskiem, domagając się ujawnienia dokumentów dotyczących powołania tarczy antykorupcyjnej. Donald Tusk konsekwentnie odmawiał upublicznienia materiałów. Zmusił go do tego Naczelny Sąd Administracyjny. - Jestem radykalnym rzecznikiem swobody dostępu do informacji - mówił 26 sierpnia Donald Tusk.
W sprawie tarczy chodziło o polecenie Tuska wydane podczas Kolegium ds. Służb Specjalnych. Po ujawnieniu materiałów organizacje pozarządowe oceniły, że w dokumentach nie ma nic, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu państwa, nie było więc powodu, by ukrywać fakty przed obywatelami.
Prezydent trzyma w tajemnicy
Z kolei Bronisław Komorowski nie chciał ujawnić ekspertyz w sprawie OFE, na podstawie których podjął decyzję o podpisaniu zmian w systemie emerytalnym. Sprawa trafiła do sądu. O prawa obywateli do informacji upomniały się osoba prywatna, Fundacja e-Państwo i Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie orzekł, że obywatele mają prawo poznać treść tych materiałów, nazwiska ich autorów oraz wysokość otrzymanych przez nich honorariów.Bronisław Komorowski do tej pory nie spełnił nakazu sądu.
Władza nie lubi dzielić się wiedzą
Jak informował "Dziennik Gazeta Prawna", od kilku lat rośnie liczba obywatelskich skarg w sprawie utajnienia informacji publicznej – w 2008 roku było ich 77, w 2009 – 99, a w 2010 warszawski WSA odnotował ich 249.
zew, PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"