Partyjna debata kobiet: marihuana nie, parytety tak

Partyjna debata kobiet: marihuana nie, parytety tak

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Wspomaganie ludzi młodych na rynku pracy i rozwiązania zachęcające do zakładania rodzin to najważniejsze wyzwania dla partii, które znajdą się w parlamencie - uznały reprezentantki ugrupowań startujących w wyborach parlamentarnych podczas debaty w TVP.
W debacie "Wybory Polaków" wzięły udział przedstawicielki ugrupowań, które zarejestrowały komitety wyborcze we wszystkich okręgach w kraju. W pierwszej części odpowiadały na pytania od widzów, następnie - od dziennikarzy prowadzących debatę, a w ostatniej części zadawały sobie pytania nawzajem. Najwięcej pytań skierowanych było do przedstawicielki partii rządzącej - Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO). Na koniec uczestniczki mogły zaprezentować priorytety swoich ugrupowań.

Poruszono kwestie związane z parytetami, związkami partnerskimi, in vitro, relacjami państwo-Kościół. Liderki wypowiadały się w sprawie legalizacji marihuany i problemów służby zdrowia oraz likwidacji Senatu i ograniczeniu liczby parlamentarzystów.

"Ustawowe forowanie kobiet to nie dyskryminacja"

Uczestniczki debaty przekonywały, że parytety wyrównują szanse kobiet i nie są dyskryminujące dla mężczyzn. Zdaniem Kidawy-Błońskiej zwracają one uwagę na to, że społeczeństwo składa się z kobiet i mężczyzn i obie płcie powinny być reprezentowane w życiu publicznym.

- Parytety wyrównują szanse kobiet, które napotykają na różne bariery w dostępie do stanowisk - mówiła Wanda Nowicka, kandydatka Ruchu Poparcia Palikota. - Nam, czyli tym, którzy parytety popierali, o nic więcej nie chodzi, tylko o równe traktowanie - mówiła Ewa Kierzkowska (PSL). Według Pauliny Piechny-Więckiwiecz (SLD) parytety są po to, by zapewnić kobietom realny dostęp do władzy i stanowisk, by rzeczywiście liczyły się kompetencje. Za inżynierię wyborczą, która nie sprawdziła się w Europie, uznała parytety reprezentantka PiS Jadwiga Wiśniewska.

Marihuana to nie alkohol i ma być zakazana

Większość pań opowiedziała się przeciwko legalizacji marihuany. - Nie ma na to zgody - mówiła Kidawa-Błońska. Także Kierzkowska i Wiśniewska były temu przeciwne. Reprezentantki SLD i Polskiej Partii Pracy dopuszczały używanie tej substancji w celach leczniczych. Za legalizacją narkotyków miękkich opowiedziała się tylko Nowicka. - Jesteśmy też za tym, żeby nie wsadzać do więzienia za posiadanie działki narkotyków. Trzeba łapać dilerów, a nie chłopaków stojących pod dyskotekami - mówiła.

Kandydatki nie zgodziły się co do tego, jaką rolę w życiu politycznym powinien odgrywać Kościół. Reprezentantki Ruchu Poparcia Palikota, SLD i Polskiej Partii Pracy uznały, że Kościół nadmiernie ingeruje w politykę. Zdaniem kandydatek PiS i PJN Kościół jako instytucja pozarządowa, ma prawo wypowiadać się w każdej sprawie.

Kandydatki do parlamentu pytane były o możliwość legalizacji związków partnerskich. Nowicka wyraziła nadzieję, że zostanie wprowadzona jak najszybciej. - To kwestia nowoczesnego państwa - dodała. Także Kidawa-Błońska opowiedziała się za uregulowaniem tej kwestii. Zdaniem Wiśniewskiej nie jest to potrzebne, ponieważ obecnie jest możliwość zabezpieczenia partnera, np. pod względem spadkowym.

PO znów obiecuje konkurencję dla NFZ

Uczestniczki debaty rozmawiały również o problemach służby zdrowia. Wiśniewska mówiła o likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia, stworzeniu sieci szpitali, zniesieniu limitów m.in. na usługi wysokospecjalistyczne. - Nie może być tak, że ludzie czekają po kilka lat na operację ratującą życie. Obecny system jest niedobry - powiedziała. Kidawa-Błońska oświadczyła, że Sejm w tej kadencji przeprowadził dużą reformę służby zdrowia. - Na rezultaty działania tej reformy musimy poczekać. W planach PO jest wprowadzenie konkurencyjnego sposobu zbierania pieniędzy na służbę zdrowia, niezależnie od NFZ - dodała. W 2007 r. Platforma obiecywała likwidację NFZ, ale nie dotrzymała słowa.

O tym, że Polaków nie stać na prywatyzację służby zdrowia mówiła Elżbieta Fornalczyk z PPP. - Nie będzie nas stać, żeby pójść do lekarza. Służba zdrowia powinna być publiczna - przekonywała. Podobnie wypowiadała się Nowicka. Przedstawicielka PSL wskazywała na potrzebę różnorodności - istnienia zarówno lecznictwa publicznego, jak i prywatnego.

Mniej posłów i senatorów

W tej części debaty, w której przedstawicielki ugrupowań zadawały sobie pytania, posłanka PO pytała reprezentantkę PiS, czy powinno się całkowicie zakazać stosowania metody in vitro i karać osoby, które te metody stosują. - Raport demograficzny GUS pokazuje, że mamy bardzo poważny kryzys demograficzny w Polsce i stajemy się wymierającym społeczeństwem. Problem bezpłodności dotyka wiele państw w Europie. Trzeba leczyć bezpłodność i zachęcić młodych ludzi do tego, by chcieli mieć dzieci. In vitro dotyka bardzo ważnych dla katolików spraw - etycznych i moralnych - odparła Wiśniewska.

Większość debatujących opowiedziała się za likwidacją Senatu bądź ograniczeniem liczby parlamentarzystów. - PO mówi o 300 posłach dla Sejmu, ograniczeniu liczby senatorów. To na pewno usprawni pracę parlamentu - mówiła Kidawa-Błońska. Zdaniem Nowickiej należy zlikwidować Senat, a także zmniejszyć liczbę radnych, burmistrzów i wójtów. Kierzkowska przypominała, że ludowcy już wcześniej proponowali likwidację izby wyższej parlamentu. Pomysł ten poparła także Piechna-Więckiewicz. Zdaniem Jakubiak należy rozważyć zmniejszenie liczby posłów w Sejmie.

"Wsparcie dla ludzi młodych"

Uczestniczki debaty zgodziły się, że najważniejsze powinno być wsparcie dla ludzi młodych i zakładających rodziny. - Wspieranie młodych rodzin, pomoc młodym ludziom w zdobyciu pracy, nielimitowany czas pracy dla kobiet, wyrównanie płac kobiet i mężczyzn oraz monitorowanie tego i oczywiście in vitro - wyliczała Kidawa-Błońska. Dodała, że należało by wydłużyć urlopy macierzyńskie, przynajmniej o dwa tygodnie, jeśli będą na to warunki.

- Mam nadzieję, że po wyborach będziemy poszukiwać najlepszych rozwiązań po to, by Polacy mogli wykorzystać swój potencjał i uruchomić swoją kreatywność. To będzie dobrym motorem polskiej gospodarki - oświadczyła Kierzkowska.

"Nie tylko aborcja i parytet"

Piechna-Więckiewicz zapowiedziała, że jej partia popierać będzie związki partnerskie i ustawę liberalizującą prawo do aborcji. Nowicka zapewniła, że Ruch Poparcia Palikota zrobi wszystko, aby wprowadzić ustawę parytetową z suwakiem (naprzemiennym umieszczaniem na listach kobiet i mężczyzn), będzie prowadził aktywną politykę wyrównywania szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy. - Zbudujemy milion mieszkań w ciągu pięciu lat, podniesiemy emerytury, renty, zasiłki pielęgnacyjne - obiecywała Fornalczyk.

- Chcemy państwa, w którym będzie się mówiło nie tylko o aborcji, o parytetach, nie tylko o tym, jakie uprawnienia powinny mieć mniejszości, ale o tym, jak zapewnić Polakom rozwój - podkreśliła z kolei Jakubiak.

zew, PAP