Niemcewicz zwrócił uwagę, że jeśli PKW ma zaświadczyć, że komitet zarejestrował listy w połowie okręgów, to w momencie złożenia wniosku o wydanie takiego zaświadczenia listy muszą być już zarejestrowane. - Komisja potwierdza, że komitet zarejestrował, a nie, że ma zarejestrować - zaznaczył.
"Komitety z reguły przychodzą wcześniej"
Urzędnik powiedział, że komitety wyborcze, które chcą zarejestrować się we wszystkich okręgach wyborczych z reguły dokonują zgłoszenia list kandydatów na tyle wcześnie przed upływem terminu, żeby PKW mogła sprawdzić wykazy podpisów i zarejestrować listy. - Rejestracja późniejsza jest możliwa, ale nie ma wpływu na wydanie przez PKW zaświadczenia i nie stanowi podstawy do rejestracji w pozostałej połowie okręgów wyborczych - stwierdził.
Niemcewicz poinformował, że 30 sierpnia o godz. 24 komitet Nowej Prawicy dysponował rejestracjami list w 19 na wymaganych 21 okręgów. Dodał, że Nowa Prawica złożyła do tego czasu, ale nie zarejestrowała listy kandydatów w kilku innych komisjach okręgowych.
Niemcewicz podkreślił, że mechanizm zgłaszania i rejestrowania list oraz uzyskania zaświadczenia PKW nie jest niczym nowym. - Identyczne przepisy zawarte były w ordynacji wyborczej z 2001 roku. Identyczny mechanizm, choć opisany nieco innymi słowami, funkcjonował już w ordynacji z 1993 roku - mówił. - W tym okresie zdarzały się podobne sytuacje, kiedy komitety wyborcze składały listy tuż przed zakończeniem terminu, ale nie zdążyły uzyskać ich rejestracji - dodał.
PKW broni litery prawa
Niemcewicz oświadczył, że interpretacja przepisów wyborczych przez PKW zawsze była konsekwentna. Dodał, że interpretacja została potwierdzona przez Sąd Najwyższy przy rozpoznawaniu jednego z protestów wyborczych. Niemcewicz nie zgodził się, że PKW powinna zastosować wykładnię prokonstytucyjną i tak zinterpretować przepisy, aby można było zarejestrować listę Nowej Prawicy. - Nie można interpretować przepisów wbrew ich wyraźnemu brzmieniu. Jeżeli jest przepis, że obok podpisu wyborcy ma być czytelnie pisane imię, nazwisko i adres, to nie da się zinterpretować tego przepisu, tak żeby pominąć adres, albo zaakceptować nieczytelny wpis - zwrócił uwagę.
- Jeżeli jest wyraźny przepis, który mówi, że pisma do organu wyborczego składa się w tym organie wyborczym, a nie wysyła, bo wtedy nie zachowa się terminu, a o tym mówi artykuł 9 i 210 Kodeksu wyborczego, to nie da się tego przepisu tak zinterpretować, żeby przyjąć pismo, które wpłynęło po terminie - dodał. - Jeżeli jest przepis, który mówi, że ostatniego dnia komitet wyborczy musi mieć zarejestrowane listy w połowie okręgów, to nie da się tego zinterpretować tak, żeby pominąć ten wymóg i wydać zaświadczenie o rejestracji, mimo że tej rejestracji faktycznie nie ma - powiedział Niemcewicz.
Nowa Prawica broni ducha prawa
Działacze Nowej Prawicy zarzucają Państwowej Komisji Wyborczej, że bezprawnie odmówiła rejestracji ich list wyborczych w całym kraju, choć zarejestrowali listy w ponad połowie okręgów wyborczych. W środę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie nie rozpatrzył skargi komitetu wyborczego Nowej Prawicy na działanie PKW. Sąd wezwał zarówno komitet, jak i Komisję do uzupełnienia braków formalnych.
Zgodnie z Kodeksem wyborczym komitet, który do 30 sierpnia zarejestrował listy w co najmniej połowie okręgów wyborczych (21), uprawniony był do rejestracji list w reszcie kraju bez zbierania wymaganych podpisów. W tym terminie listy KW Nowej Prawicy zostały zarejestrowane w 19 okręgach. W kolejnych okręgach nastąpiło to kilka dni później. Działacze Nowej Prawicy tłumaczyli, że wszystkie dokumenty złożyli w okręgowych komisjach w terminie i zarzucali organom wyborczym, że ich listy były przetrzymywane. Wskazywali, że okręgowa komisja nie zdążyła policzyć podpisów pod listami z powodu wewnętrznych procedur.
zew, PAP