Janusz Palikot w rozmowie z "Faktem" przekonuje, że rosnące notowania Ruchu Palikota w sondażach nie są dla niego zaskakujące. - Ludzie mają poczucie, że te partie, które są w parlamencie od lat, nie dają gwarancji na szybszą zmianę. Kampania jest słaba, debaty udawane. Tylko Ruch Palikota mówi o nowoczesnym państwie - twierdzi były polityk PO.
Lider Ruchu Palikota spodziewa się, że jego ugrupowanie uzyska wynik na poziomie 10 procent. - Kiedy przełamaliśmy sondaże i okazało się, że możemy wejść do Sejmu, coraz więcej osób zaczęło się przyznawać, że nas popiera - zauważa. - Ludzie są zmęczeni twarzami obecnymi w polityce przynajmniej od 10 lat - dodaje, tłumacząc tajemnicę swojego sukcesu.
Palikot nie wyklucza powyborczej koalicji z PO, choć zaznacza, że najważniejsze będzie to, czy koalicjant zechce realizować program Ruchu Palikota. - Na pewno nie odpuszczę Ministerstwa Edukacji Narodowej - zapowiada. I dodaje, że kandydatem jego ruchu na szefową MEN jest Magdalena Środa. - Wszystkie inne stanowiska są do negocjacji - zapewnia. I dodaje, że jego ugrupowanie chciałoby "potraktować kryzys jako szansę i przestawić polską gospodarkę na eksport". Inne punkty programowe to "liberalizacja ustawy aborcyjnej", "rozdział państwa od Kościoła" i "opodatkowanie księży".
Czy lider Ruchu Palikota chciałby zostać wicepremierem? - Sprawowałem już w życiu dużo funkcji. Stanowiska nie robią na mnie wrażenia - twierdzi.
"Fakt", arb