Pokolenie "tysiąc dwieście brutto"
Drugim pakietem ustaw z myślą o młodych ludziach ma być pakiet „Startowy", który ma zapewnić - poprzez umowy z pracodawcami i system ulg - pierwszą pracę dla absolwentów szkół i uczelni. Ma on też zapewnić młodym ludziom bezpieczeństwo, poprzez wspieranie rodziny darmowymi żłobkami i przedszkolami, gwarantowaniem kredytów mieszkaniowych czy dopłatami do czynszu dla młodych, którzy szukają pracy poza miejscem zamieszkania.
- Jesteśmy też za totalną likwidacją "umów śmieciowych", tak aby o młodych ludziach nie mówić "pokolenie tysiąc dwieście brutto", które cały czas żyje w obawie, że jego pracę za grosze może dostać inny młody człowiek – powiedział Napieralski.
"Nie znam żadnej recepty Tuska"
Szef SLD proszony o komentarz do słów premiera Donalda Tuska, że tylko PO ma receptę na walkę z kryzysem, powiedział, że on nie zna żadnej recepty premiera w tej kwestii. - Mamy największy kryzys finansów publicznych państwa od 1989 roku. Gdzie pobudzanie gospodarki? Gdzie tworzenie nowych miejsc pracy? Donald Tusk podnosi tylko podatki. Co roku przed wyborami mówi o tym, że sytuacja finansowa jest dobra, że budżet ma się dobrze, że jesteśmy "zieloną wyspą", a po każdych wyborach twierdzi, że się pomylił i majstruje przy naszych emeryturach czy zwiększa deficyt państwa – powiedział Napieralski.
"Nie wierzcie już Tuskowi"
Zaapelował też, aby ludzie już nie wierzyli premierowi w sprawach gospodarczych. - Nie wierzcie już premierowi, bo po 9 października okaże się, że znowu jest problem. Przecież Waldemar Pawlak powiedział, że ten budżet jest budżetem technicznym do 9 października, a potem musimy go zmienić. Czy zmienimy go na lepsze? Nie wierzę" – dodał Napieralski.
Komentując dobre notowania Ruchu Palikota w sondażach przedwyborczych szef SLD powiedział, że on się Palikota nie boi, bo SLD nie traci zwolenników na jego rzecz. - Janusz Palikot jest problemem Donalda Tuska. To, że premierem nie będzie Donald Tusk, to dzisiaj wina Janusza Palikota. To, że premierem nie będzie Donald Tusk - a Jarosław Kaczyński w porozumieniu z Waldemarem Pawlakiem - to jest dzisiaj jasne - powiedział Napieralski.
Szef Sojuszu zapowiedział zintensyfikowanie kampanii wyborczej kandydatów w poszczególnych okręgach. Poinformował też, że SLD szykuje niespodziankę na zakończenie kampanii, ale nie powiedział, jaką.
"Wiemy, co robić"
Grzegorz Napieralski podczas wizyty w Wielkopolsce odwiedził Gniezno i Poznań, a po południu spotkał się z kandydatami SLD w Kaliszu. Przekonywał tam, że SLD była dla wszystkich tą partią, która psuła szyki, która mogła spowodować, że ani PiS nie stworzyłby rządu, ani nie utrzymałaby się "ta leniwa koalicja PO i PSL".
Szef partii przyjechał do Kalisza na wojewódzką konwencję wyborczą wielkopolskiego SLD, który wystawił w tym regionie 80 kandydatów do Sejmu i 9 do Senatu. Apelował o oddawanie głosów na SLD, bo jest on Polsce potrzebny. - Bez SLD rządzić się nie da. My wiemy, co zrobić - mówił.
Napieralski podkreślił, że ma takie wrażenie, iż w czasie kampanii wyborczej różne środowiska i media odpytują opozycję, a nie rządzących, co się działo w ostatnich czterech latach i co ma zamiar zrobić opozycja. - Te cztery lata, to lata zmarnowane, to niewykorzystana szansa dla Polski - ocenił.
W trakcie konwencji nawiązano połączenie telefoniczne z byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, który z powodu choroby nie mógł w niej uczestniczyć. - Jeszcze jest parę dni, jeszcze walczymy, docieramy gdzie można. Powinniśmy spróbować, żeby ten wynik był na miarę oczekiwań - powiedział Kwaśniewski.
zew, PAP