Zalewa nas farmacja zagraniczna

Zalewa nas farmacja zagraniczna

Dodano:   /  Zmieniono: 
W aptekach jest coraz więcej leków pochodzenia zagranicznego. Aż 65 proc. tych środków znajduje się na listach refundacyjnych Ministerstwa Zdrowia.
Kontrola NIK, której wyniki przedstawiono we wtorek miała wykazać, jak przebiega prywatyzacja branży farmaceutycznej. Badaniami objęto lata 1996-1999 i pierwszą połowę 2000 r. Skontrolowano m.in. działania ministrów: skarbu państwa, zdrowia, gospodarki i finansów oraz 29 przedsiębiorstw farmaceutycznych, m.in. 11 Polf, 14 Cefarmów i 4 Herbapole.
Według NIK, kontrola wykazała, że podstawowe cele realizowanego od 1994 r. "programu działań dla restrukturyzacji polskiego przemysłu farmaceutycznego" nie zostały osiągnięte.
Według wiceprezesa NIK Krzysztofa Szwedowskiego, program ten "jest tak zdezaktualizowany, że prawie go nie ma". Poprzez prywatyzację nie rozwinął się polski przemysł farmaceutyczny, nie nastąpił też wzrost sprzedaży polskich leków i nie ochroniono interesów polskich producentów.
Izba uważa, że proces prywatyzacyjny spowodował natomiast wzrost udziałów leków zagranicznych na rynku farmaceutycznym. "Około 65 proc. leków znajdujących się na listach refundacyjnych stanowiły leki pochodzenia zagranicznego, a polscy producenci mieli w tym czasie trudności z uzyskaniem niektórych komponentów niezbędnych do produkcji leków oferowanych przez producentów zagranicznych" - czytamy w raporcie NIK.
nat, pap