P.o. prezydenta oświadczył, że przeprowadzenie plebiscytu umożliwia obecnie ustawa o referendum lokalnym. Od 5 grudnia, czyli dnia wyborów, minęło wymagane nią 10 miesięcy. Zatem po 5 października można rozpocząć procedurę referendalną. - Deklaruję, że w przypadku zainicjowania procedury referendalnej będę ją wspierał. Uważam bowiem, że to przede wszystkim mieszkańcy Oświęcimia powinni decydować o swoich władzach lokalnych - zapowiedział Chwierut.
Poważne wątpliwości, czy referendum w ogóle można przeprowadzić, ma prof. Czesław Martysz z wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Śląskiego. - Zwycięzca wyborów na prezydenta miasta składa ślubowanie i dopiero w tym momencie zaczyna pełnić funkcję. Wcześniej niczego nie może. Nie ma go. Nie może nawet polecić sekretarce, by przymknęła drzwi, gdy jest przeciąg. Dopiero gdy złoży ślubowanie przed radą, w tym ułamku sekundy staje się prezydentem, którego można odwoływać, również w trybie referendum - powiedział prof. Martysz.
Rzecznik stowarzyszenia „Oświęcimianie – Oświęcimianom", z którego kandydował Grosser, Agata Rakoczy-Kot w rozmowie z PAP powiedziała, że jest zaskoczona deklaracją Chwieruta. - Nie wiem dlaczego padła teraz taka deklaracja. Jacek Grosser jest rehabilitowany do czerwca i być może wtedy ustanie przesłanka, która uniemożliwia objęcie funkcji - dodała.
Zdaniem p.o. prezydenta do przeprowadzenia referendum potrzeba ukonstytuowania się grupy referendalnej, która będzie musiała zebrać podpisy 10 procent uprawnionych do głosowania. W przypadku Oświęcimia jest to około 3,3 tysiąca osób. Aby było ważne, udział w nim musiałoby wziąć 60 procent wyborców, którzy uczestniczyli w ostatnich skutecznych wyborach, czyli około 6,6 tysiąca osób.
zew, PAP