"SLD straszyć nie będzie"
- Nie będziemy nikogo straszyć. Będziemy realizować nasz program i to, co postanowi klub, który powinien się jak najszybciej zebrać. I przez cztery lata wyjdziemy na zupełnie przyzwoita pozycję - zapowiada Miller mówiąc o politycznej strategii SLD w obecnym Sejmie. Dodaje, że nie można wykluczyć iż - np. w związku z kryzysem finansowym - premier będzie musiał poszerzyć koalicję o SLD, aby uzyskać solidniejszą większość w parlamencie.
Czy były premier będzie walczył o kierowanie Sojuszem? - To jest bardzo odległa przyszłość. Kongres ma się odbyć w styczniu, więc wolałbym rozmawiać o jakichś bliższych perspektywach - ucina temat były szef rządu. - Generalnie rzecz biorąc, SLD jest w takiej sytuacji, że musi udowodnić, iż swoje władze, przede wszystkim w klubie, a później w partii, wybierze samo. To znaczy, nie podda się żadnym sugestiom płynącym z zewnątrz, czy to z mediów, czy to z rozmaitych kręgów politycznych - przekonuje Miller. - Problemem SLD jest konieczność udowodnienia, że to jest partia suwerenna, samodzielna i niekoncesjonowana. To nawet dla samopoczucia szeregu ludzi SLD jest bardzo potrzebne. Po prostu trzeba pozwolić, żeby odpowiednie statutowe gremia wybrały tak, jak uważają - dodaje.Blizny Napieralskiego
Napieralski? Obecny lider SLD jest dziś - według Millera - "szefem SLD, który ma problemy i który jest poorany bliznami". - Tak na marginesie, zdaje się, że to jest pierwsza męska przygoda Napieralskiego. Te blizny oczywiście. I albo się rozckliwi nad sobą, albo stanie się mężczyzną - diagnozuje były lider Sojuszu. - Ja mu życzę, żeby stał się mężczyzną i aby to trudne doświadczenie podziałało na niego krzepiąco. To jest stosunkowo młody człowiek, jeszcze wiele wyborów przed nim - dodaje.
RMF FM, arb