Tymczasem prezes ludowców pytany o to, czy PSL chciałoby utrzymać te same resorty, które miał do tej pory, odpowiedział, że to dobra pozycja wyjściowa do rozmów. Jego zdaniem, ważne jest, by określić wzajemne relacje dalszych działań koalicji PO-PSL. Pawlak przyznał, że bardzo zależy mu, by w rozmowach z PO uzgodnić plan działania rządu na najbliższą kadencję. Chciałby też określić pewne granice "działań i pomysłów" w nowym parlamencie, których zarówno PSL i PO nie przekroczą. - W tej kadencji nie będzie tak spokojnie, jak w poprzedniej - ocenił. Szef ludowców nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy Janusz Piechociński mógłby zostać ministrem infrastruktury.
Pawlak nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy PSL poprze kandydatury Ewy Kopacz z PO na marszałka Sejmu i Wandy Nowickiej z Ruchu Palikota na wicemarszałka. Zaproponował, by poczekać do 8 listopada, bo jeszcze wiele nazwisk może się pojawić. - Do tego czasu dużo wody upłynie i będzie sporo dyskusji na ten temat, jak i w gabinetach polityków - podkreślił. Zaznaczył jednak, że generalnie PSL podoba się zwiększenie udziału pań w polityce. - PO i inne ugrupowania mogą liczyć na nasze poparcie - podsumował.
Dotychczas resortem pracy kierowała z ramienia PSL Jolanta Fedak, a rolnictwa - Marek Sawicki. Pawlak deklarował już wcześniej, że chciałby współpracować z nimi obojgiem w nowym rządzie. Politycy PO w nieoficjalnych rozmowach mówią jednak o "złej chemii" między Fedak a Donaldem Tuskiem.
PAP, arb