Kalisz mówił, że jest politykiem "bardziej parlamentarnym" i ma swoją dziedzinę - prawo i wolności obywatelskie. - SLD jest moją partią i życzę jej jak najlepiej - zapewnił po przegranych wyborach. Dopytywany, czy mógłby odejść z Sojuszu, zapewnił, że nie wchodzi to w grę.
Kalisz: odrzucili moją wizję lewicy
Miller: koncentrować się na społeczeństwie, myśląc o państwie
Część działaczy Sojuszu wiązała nadzieję z tym, że Kalisz wystartuje na szefa partii. Po jego decyzji od razu zaczęli mówić, że jest to otwarta droga dla Millera, który po jakimś czasie może zmienić zdanie i będzie kandydować. Po wyborze na szefa klubu Miller zapowiedział, że nie będzie ubiegał się o funkcję przewodniczącego Sojuszu. Na 29 października zaplanowana jest Rada Krajowa Sojuszu, która zdecyduje o przyszłości partii; prawdopodobnie zwoła kongres partii, który wybierze nowe władze ugrupowania.
"Jeszcze będzie »Leszku wróć«"
- Powiedziałem koleżankom i kolegom na posiedzeniu klubu, że jestem za tym, aby nowy szef SLD został wybrany w głosowaniu powszechnym, w prawyborach i nie będę ubiegał się o tę godność - oświadczył Miller. Według niego, "jeśli szef klubu chce wykonywać porządnie swoją robotę, nie będzie miał siły i czasu na kierowanie partią".
- Za jakiś czas może powiedzieć, że znowu do niego przychodzili, dzwonili, namawiali i nie miał wyjścia - mówił PAP jeden z działaczy Sojuszu. Inny polityk SLD także jest przekonany, że "będzie jeszcze - Leszku wróć". Kalisz oświadczył, że wierzy w zapewnienia Millera, iż ten nie chce startować na szefa partii.
Szansa dla Napieralskiego?
Działacze Sojuszu przeciwni kandydaturze Millera na szefa klubu mówili, że koncepcja prawyborów, która jest lansowana m.in. przez Millera, miałaby przedłużyć funkcjonowanie Grzegorza Napieralskiego jako szefa partii, ponieważ trwałaby mniej więcej do połowy przyszłego roku. Te osoby zwróciły też uwagę, że prawyborów nie ma w statucie partii.
Inni politycy SLD wyrazili przekonanie, że Miller dotrzyma zdania i nie będzie kandydował, ale namówi do tego kogoś młodszego. Pojawiło się w tym kontekście m.in. nazwisko wiceszefowej partii Katarzyny Piekarskiej. Piekarska ubiegała się o mandat z okręgu podwarszawskiego. Podobnie jak w poprzednich wyborach, nie udało jej się dostać do Sejmu.
zew, PAP