Premier Leszek Miller odrzucił postulat anulowania aktów prawnych dotyczących powojennego wywłaszczenia i przesiedlenia Niemców.
Do takiego "szlachetnego gestu" wezwał kandydat CDU/CSU na kanclerza Niemiec Edmund Stoiber.
"Odrzucamy tego rodzaju argumentację. Nie dopuszczamy stawiania znaku równości między dekretem Benesza i sytuacją, która miała miejsce w Polsce" - oświadczył premier w poniedziałek w Bydgoszczy.
Podkreślił, że decyzje o przesiedleniu mieszkańców terenów, które znalazły się w granicach Polski po II wojnie światowej, były podejmowane przez koalicję antyhitlerowską.
Jednak należy pamiętać, że nie było żadnych formalnych dekretów w sprawie wysiedleń Niemców z Polski po 1945 roku - przypomina prof. Anna Wolff-Powęska, dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu i ekspert od stosunków polsko-niemieckich.
"W umowie poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. znalazł się przepis stanowiący o pozbawieniu Niemiec ich terytoriów na wschód od Nysy Łużyckiej i Odry. Tak więc Polska uzyskała suwerenność drogą przyznania tych terytoriów przez zwycięskie mocarstwa, a nie jednostronną decyzją".
Według niej, niedzielną wypowiedź kandydata CDU/CSU na kanclerza Niemiec Edmunda Stoibera należy traktować jako element kampanii wyborczej. "Takie elementy ze spotkań z kandydatów CDU/CSU z wypędzonymi pojawiają się co cztery lata".
"To, co się zdarzyło 57 lat temu, to był bolesny epizod naszej historii. Wszyscy o tym wiemy, ale chodzi o budowanie Europy jutra - powiedział Jean-Christophe Filori, rzecznik komisarza UE ds. rozszerzenia w reakcji na wypowiedź Stoibera. - To, co nas interesuje i czemu przyglądamy się, kiedy oceniamy postęp krajów kandydujących, to ich aktualny porządek prawny. Otóż, wydaje mi się, obecny polski porządek prawny nie pozwala pozbawiać ludzi własności na podstawie ich narodowości, pochodzenia etnicznego czy wyznania".
nat, pap
Czytaj też: Prusy Wschodnie dla Niemców!
"Odrzucamy tego rodzaju argumentację. Nie dopuszczamy stawiania znaku równości między dekretem Benesza i sytuacją, która miała miejsce w Polsce" - oświadczył premier w poniedziałek w Bydgoszczy.
Podkreślił, że decyzje o przesiedleniu mieszkańców terenów, które znalazły się w granicach Polski po II wojnie światowej, były podejmowane przez koalicję antyhitlerowską.
Jednak należy pamiętać, że nie było żadnych formalnych dekretów w sprawie wysiedleń Niemców z Polski po 1945 roku - przypomina prof. Anna Wolff-Powęska, dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu i ekspert od stosunków polsko-niemieckich.
"W umowie poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. znalazł się przepis stanowiący o pozbawieniu Niemiec ich terytoriów na wschód od Nysy Łużyckiej i Odry. Tak więc Polska uzyskała suwerenność drogą przyznania tych terytoriów przez zwycięskie mocarstwa, a nie jednostronną decyzją".
Według niej, niedzielną wypowiedź kandydata CDU/CSU na kanclerza Niemiec Edmunda Stoibera należy traktować jako element kampanii wyborczej. "Takie elementy ze spotkań z kandydatów CDU/CSU z wypędzonymi pojawiają się co cztery lata".
"To, co się zdarzyło 57 lat temu, to był bolesny epizod naszej historii. Wszyscy o tym wiemy, ale chodzi o budowanie Europy jutra - powiedział Jean-Christophe Filori, rzecznik komisarza UE ds. rozszerzenia w reakcji na wypowiedź Stoibera. - To, co nas interesuje i czemu przyglądamy się, kiedy oceniamy postęp krajów kandydujących, to ich aktualny porządek prawny. Otóż, wydaje mi się, obecny polski porządek prawny nie pozwala pozbawiać ludzi własności na podstawie ich narodowości, pochodzenia etnicznego czy wyznania".
nat, pap
Czytaj też: Prusy Wschodnie dla Niemców!