Kempa: byłam podwładną Kaczyńskiego. To był najlepszy czas w moim życiu zawodowym

Kempa: byłam podwładną Kaczyńskiego. To był najlepszy czas w moim życiu zawodowym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Beata Kempa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
To była doskonała okazja, by Sejm zastopował marsz Janusza Palikota w jego ataku na podstawowy system wartości w naszym kraju - tak Beata Kempa w rozmowie z RMF FM tłumaczy powody, dla których Solidarna Polska - klub złożony z posłów PiS, którzy solidaryzują się z wykluczonym z partii Zbigniewem Ziobrą - wystawiła swojego kandydata na wicemarszałka Sejmu. Po tym jak Sejm odrzucił w pierwszym głosowaniu kandydaturę Wandy Nowickiej z Ruchu Palikota, klub Solidarna Polska zaproponowała, by stanowisko wicemarszałka Sejmu objęła właśnie Kempa. Ostatecznie Sejm w drugim głosowaniu zaakceptował jednak kandydaturę Nowickiej.
Solidarna Polska początkowo nie zgłaszała roszczeń co do stanowiska wicemarszałka Sejmu, ponieważ jego przedstawiciele podkreślają, iż liczą na rychły powrót w szeregi PiS. Po porażce Nowickiej w głosowaniu kierowany przez Arkadiusza Mularczyka klub wystawił jednak swoją kandydatkę. Dlaczego? - Chodziło o kwestie podstawowe. Jeśli Sejm nie wybrał pani Wandy Nowickiej, czyli powiedział "nie" tej kandydaturze, to postanowiliśmy zgłosić swoją kandydaturę - wyjaśnia Kempa. Posłanka zapewnia jednocześnie, że ta decyzja nie była złamaniem wcześniejszej deklaracji o nie wystawianiu kandydata na wicemarszałka przez Solidarną Polskę. - Zachowaliśmy się bardzo w porządku, głosowaliśmy w sprawie obsady piątego wakatu wicemarszałka. Skoro stało się tak, że Sejm nie przyjął kandydatury pani Wandy Nowickiej, daliśmy taką możliwość, żeby skończyć rozmowy na temat udziału Ruchu Palikota w prezydium Sejmu - podkreśla.

"Wiedziałam, że przegram"

Kempa zapewnia jednocześnie, że "wiedziała iż jej kandydatura przepadnie". - Ale postawiliśmy też spór ideowy - tłumaczy. I dodaje, że jej kandydatura sprawiła, iż posłowie PO, którzy ostatecznie poparli Nowicką, "musieli pójść w objęcia Palikota i ten bezwzględny sojusz". Zaznacza przy tym, że mimo wszystko zdziwiła ją postawa niektórych posłów Platformy Obywatelskiej, m.in. Jarosława Gowina. - Ja myślę, że trzeba mieć poglądy, kręgosłupa nie wolno zostawiać w garażu. Mieli doskonałą okazję, żeby skończyć rozmowy o zdejmowaniu krzyża już na poziomie prezydium Sejmu. Nie zrobili tego więc wojna ideologiczna będzie trwała nadal. Dzięki Donaldowi Tuskowi - przekonuje Kempa.

"Gad i dwa płazy? Prezes żartował"

Czy starania o stanowisko wicemarszałka dla Solidarnej Polski oznaczają, że tzw. ziobryści są już zdecydowani na założenie nowej partii? - My wciąż mamy nadzieję na powrót do Prawa i Sprawiedliwości. Wspólne budowanie silnej prawicy, zwycięskiej prawicy - zapewnia posłanka. A co ze statutem PiS, który zabrania członkom tej partii zasiadania w Sejmie w innych klubach parlamentarnych niż klub PiS. - Statut statutem, życie życiem. Stało się tak, jak się stało i mam wielką nadzieję, że jednak dojdzie do rozmowy i do porozumienia - przekonuje Kempa. Pytana o to, czy chce być podwładną Jarosława Kaczyńskiego po tym, gdy - jak poinformował "Wprost" - nazwał on Ziobrę, Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego "gadem i dwoma płazami" przypomina, że w przeszłości "była podwładną pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i wspomina ten czas jako najlepszy w moim życiu zawodowym". - I tak pozostanie - zapewnia. A o cytowanych przez "Wprost" słowach Kaczyńskiego mówi, że "był to prawdopodobnie żart".

RMF FM, arb